Tusk chciał odsunąć Schetynę od władzy w PO? „Stanąłem w końcu na własnych nogach”

Tusk chciał odsunąć Schetynę od władzy w PO? „Stanąłem w końcu na własnych nogach”

„Historia pokolenia. Grzegorz Schetyna w rozmowie z Cezarym Michalskim”
„Historia pokolenia. Grzegorz Schetyna w rozmowie z Cezarym Michalskim” Źródło: Wydawnictwo Poltext
– Polityka zawsze przeszkadza, nigdy nie pomaga – stwierdził Grzegorz Schetyna w rozmowie z Cezarym Michalskim. W książce „Historia pokolenia” polityk PO mówi również o swoim życiu prywatnym.

Książka „Historia pokolenia. Grzegorz Schetyna w rozmowie z Cezarym Michalskim” ukazała się 31 maja 2019 roku nakładem Wydawnictwa Poltext. Lider Platformy Obywatelskiej porusza tematy związane z polityką, a także kwestie dotyczące życia prywatnego.

Przeczytaj przedpremierowe fragmenty

„CZY ISTNIEJE ŻYCIE POZA POLITYKĄ?”

Z tego powodu postanowiłeś w ogóle nie zarobić milionów?

Nie, z tego powodu wybrałem politykę i zostawiłem biznes. Sport to była moja pasja, moja miłość prawdziwa, ale polityka to było coś jeszcze więcej... misja, powołanie?

Mało kto w Polsce, a może i na świecie, kojarzy dziś te słowa z polityką.

To jest właśnie największy błąd, z tego bierze się cały kryzys, jaki przeżywa dzisiaj demokracja. Ale wtedy zrozumiałem, że w sporcie pozostanie mi już tylko kibicowanie. A o prawdziwe stawki chcę grać w polityce.

Czy twojej żonie pomagało w biznesie to, że mąż jest politykiem? No bo to, że zakładałeś Radio Eska, pomogło jej, kiedy stworzyła własną agencję reklamową.

Najbardziej jej pomogło to, że wcześniej pracowała w jednej z pierwszych we Wrocławiu agencji reklamowych. A to, że byłem politykiem, przeszkadzało jej w prowadzeniu biznesu. Zawsze się dziwiłem, że kiedy dzwoni do niej jakiś klient, ona przedstawia się jako Karolina Rowińska, panieńskim nazwiskiem.

Aż do tego stopnia?

Polityka zawsze przeszkadza, nigdy nie pomaga. Ja ci mówię o własnym doświadczeniu, nie wiem, jak jest u innych. Ale sądzę, że nawet Janusz Palikot, o którym różne rzeczy mówiono, musiał absolutnie zamknąć biznes, żeby wejść do polityki.


„OSOBNO I OBOK SIEBIE”

Macie całą władzę, a to zawsze zwiększa ochotę do rozgrywek frakcyjnych. Kiedy Bronisław Komorowski zostaje prezydentem, ty zostajesz marszałkiem Sejmu. Czy to była decyzja Donalda Tuska?

Nie. Bronisław Komorowski jeszcze przed drugą turą zastanawiał się przy mnie, kto powinien go zastąpić na stanowisku marszałka. Zapytał, czy ja biorę pod uwagę objęcie tej funkcji po jego ewentualnym zwycięstwie.

On pierwszy z tym pomysłem wychodzi?

Tak, to oczywiście wynika z faktu, że jesteśmy ze sobą politycznie blisko. Bronisław Komorowski wie też, że ja intensywnie pracuję nad jego zwycięstwem i nad zwycięstwem Platformy.

Co mu odpowiadasz?

Jeśli on się zgodzi, jeśli zgodzi się Platforma, to jest możliwy taki scenariusz.

W tej rozmowie pojawia się w ogóle nazwisko Donalda Tuska, zastanawiacie się, jaka będzie jego reakcja na twoją kandydaturę?

Na pewno nie rozważamy mojej kandydatury w takim kontekście, żeby zrobić na złość Donaldowi. Zależy nam na tym, aby wzmocnić polityczną pozycję Platformy i całej koalicji. Dopiero później dowiedziałem się, że Donald Tusk chciał poprzeć Ewę Kopacz na funkcję marszałka.

Jak Donald Tusk reaguje na wasz pomysł?

Źle. Nie spodziewał się inicjatywy Komorowskiego i to jeszcze takiej, która byłaby związana ze mną. To mu wywracało całą koncepcję realizowaną od afery hazardowej.

To znaczy?

Wycofania mnie na mniej eksponowaną pozycję i sprawdzenia, jak zareaguje Platforma.

A co ty myślisz o budowaniu własnej pozycji niezależnie od planów Donalda Tuska?

Uważam, że w ten sposób stanąłem w końcu na własnych nogach.


„MAMY Z KIM PRZEGRAĆ”

Podobnie jak w przypadku Amber Gold, gdzie pojawiały się wcześniej rutynowe ostrzeżenia ze strony służb, także w przypadku taśm z „Sowy i Przyjaciół” sprawa dojrzewała długo, a ze strony Donalda Tuska i jego otoczenia nie było reakcji.

Mimo to nawet ty wierzyłeś na początku, że Donald Tusk pozostanie „teflonowy” i obie te sprawy nie przesądzają o wyniku wyborów?

Tak sądziłem, praktycznie do momentu, kiedy dowiedziałem się, że Donald Tusk ma propozycję pójścia do Brukseli na szefa Rady Europejskiej i że on bierze to pod uwagę. To był dla mnie kompletny game changer, wiedziałem, że teraz wszystko będzie inaczej.

Nie miałeś wrażenia, że ucieka przed katastrofą?

Nie, znając Donalda byłem przekonany, że on ten scenariusz brał pod uwagę i przygotowywał od wielu miesięcy.


„UMOWA Z PLATFORMĄ I UMOWA Z POLSKĄ”

Jednak zabolał cię dowcip Donalda Tuska na temat Shreka. A poza tym nie jesteś już człowiekiem, który buduje struktury partyjne dla kogoś, ale sam jesteś liderem, twój wizerunek, zaufanie do ciebie przekłada się na siłę formacji, której jesteś liderem.

PO i Koalicja to są instytucje, w których budowaniu uczestniczyłem od początku do końca. Za ich pośrednictwem istnieję w polityce, przez nie chcę być oceniany. Ale jest jeszcze druga sprawa. Jestem politykiem centrowym, umiarkowanym, nie ścigam się na radykalne sformułowania, obietnice, których nie mógłbym później dotrzymać.

Zatem kiedy cię pytają o związki partnerskie, mówisz, że trzeba rozpocząć debatę i przekonać większość Polaków. Kiedy cię pytają o imigrantów, mówisz, że jesteś przeciwko stosowaniu mechanicznego rozdzielnika, a jednocześnie przedstawiasz plan przyjęcia grupy kobiet i dzieci z Syrii w oparciu o program humanitarny. Łatwo przedstawić to jako „kunktatorstwo”.

To jest konkret, a nie kunktatorstwo. Rozmawialiśmy już o pułapce budowania wizerunku zamiast rozwiązywania problemów. Nigdy nie dam się w tę pułapkę wmanewrować. Nawet jeśli będę za to musiał zapłacić własnym wizerunkiem czy gorszym wynikiem w sondażach zaufania. Ostatecznie dzisiejsi liderzy sondaży zaufania często jutro trafiają na polityczny szafot. Nie udaje im się zbudować w polityce niczego trwałego.

Czytaj też:
Schetyna porównuje Tuska z prezesem PiS. „Kaczyński nie miał żadnych hamulców”