„Świat to złe miejsce, kochanie”. Ta historia przyprawi was o ciarki

„Świat to złe miejsce, kochanie”. Ta historia przyprawi was o ciarki

Las nocą, zdjęcie ilustracyjne
Las nocą, zdjęcie ilustracyjne Źródło:Unsplash / Keagan Henman
Wyobrażacie sobie dorastanie w starej i zapomnianej przez ludzi chacie? W przeświadczeniu, że jedyny realny świat to ten, który istnieje tylko na wyciągnięcie ręki? O stworzenie takiego przerażającego obrazu pokusiła się Minka Kent, a jej najnowsza powieść to thriller psychologiczny z elementami dreszczowca.

Minka Kent dała się poznać czytelnikom przede wszystkim jako autorka „Idealnego życia”, czyli książki okrzykniętej przez krytyków odpowiedzią na „Dziewczynę z pociągu” Pauli Hawkins. Tym razem Kent serwuje swoim fanom „Złe miejsce”, które na początku czerwca ukaże się nakładem wydawnictwa Filia. „Świat to złe miejsce, kochanie” – mówi jeden z bohaterów, a po lekturze książki nie sposób się z nim nie zgodzić.

Głos oddany kobietom

„Złe miejsce” przedstawia historię sióstr, które dorastają w prymitywnej chacie na północy stanu Nowy Jork. Jedyny znany im świat to ten ukazywany i interpretowany przez matkę, a dziewczyny żyją w przeświadczeniu, że wszelkie zagrożenia czyhają nie w pobliżu, a poza zamieszkiwanym przez nie lasem. Przyszłe wydarzenia pokazują, w jak wielkim błędzie tkwiły i jak ograniczone było ich spojrzenie na otaczającą rzeczywistość.

Powieść pisana jest z perspektywy dwóch bohaterek, a autorka w taki sposób prowadzi narrację, że czytelnik z niecierpliwością oczekuje na połączenie obu wątków. Pisarka oddaje głos kobietom nie przez przypadek. To one stanowią sedno tej historii i to ich dramatom, rozterkom i dylematom przygląda się odbiorca „Złego miejsca”. Wprawdzie mężczyźni również w pewien sposób towarzyszą postaciom żeńskim, ale głównym zamysłem Kent wydaje się pochylenie nad palącymi sprawami kobiecości, a przede wszystkim macierzyństwa. Wątek dotyczący utraconych dzieci zdaje się być tutaj kluczowy dla zrozumienia zachowania postaci.

Pod koniec lektury trudno nie oprzeć się wrażeniu, że autorka za bardzo spieszyła się z rozwiązaniem wszystkich wątków. Akcja powieści przyspiesza, a czytelnik traci możliwość rozmyślania nad historiami, które dopiero co przed nim odkryto. Nie jest to bynajmniej zarzut w kierunku Kent – nadmierne „wałkowanie” punktu kulminacyjnego mogłoby równie dobrze zaszkodzić historii, a tak autorka wybrała rozwiązanie najbezpieczniejsze, dostarczając fanom swojej twórczości książkę, która wciąga i co najważniejsze – skłania do rozmyślań na temat mrocznych zakamarków psychiki, szczególnie tej kobiecej.

Czytaj też:
Te krwawe sceny nie dadzą wam zasnąć. Max Czornyj wrócił z nową powieścią

Źródło: WPROST.pl