Kuźnia charakterów i pokaz siły. Taterniczki w drodze na szczyt

Kuźnia charakterów i pokaz siły. Taterniczki w drodze na szczyt

Tatry, zdj. ilustracyjne
Tatry, zdj. ilustracyjneŹródło:Shutterstock / Kacper Machlarz
Na przestrzeni lat kobiety, które chciały zdobywać szczyty, musiały stawić czoła wielu przeszkodom, które pojawiały się zdecydowanie wcześniej niż pod samą górą. Książka autorstwa Agaty Komosy-Styczeń „Taterniczki” to opowieść o kobietach, które chciały sięgać po więcej.

Na początku krótkie pytanie – gdy mowa o osobach, które odnosiły sukcesy w górach, to na myśl przychodzą Wam nazwiska kobiet czy mężczyzn, a może i takie, i takie? Jeżeli jedynie nazwiska mężczyzn zapadły Wam w pamięć, to czas na uzupełnienie wiedzy, a świetną do tego okazją będzie książka Agaty Komosy-Styczeń, która ukazała się nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka.

Już na pierwszych stronach pozycji „Taterniczki. Miejsce kobiet jest na szczycie” autorka wyjaśnia czytelnikom, dlaczego zdecydowała się z perspektywy kobiet opisywać drogę ku coraz dalej odległym celom. Jedną z motywacji do zebrania ich opowieści była luka w narracjach kobiet, brak takich historii na rynku. Osoby, które dość sceptycznie podchodzą do podziałów konkretnych historii na damskie i męskie narracje, Agata Komosa-Styczeń uspakaja. Autorka przekonuje, że jej książka ma przedstawić prawdę, bez wskazywania jej lepszej i gorszej odsłony, bardziej wartościowej lub mniej. Jednocześnie jest szczera i przyznaje, że feministyczne ujęcie tematu odstrasza niektóre potencjalne rozmówczynie, które solidaryzują się z kolegami.

instagram

Agata Komosa-Styczeń twierdzi, że zazwyczaj to, co przyjmuje się za obiektywne i obowiązujące jest właśnie opowieścią mężczyzn, a przyczyn takiego stanu rzeczy upatruje w odległych czasach i dostępności do edukacji. To historie oczami mężczyzn mają większą zdolność do przebijania się do świadomości publicznej – twierdzi autorka i to właśnie postanowiła zmienić.

„Dlaczego taterniczki, a nie po prostu taternicy? Po co dzielić, kiedy można komplementarnie zebrać doświadczenia górskie wspinaczek i wspinaczy. Bo brakuje kobiecych narracji, a te są inne niż męskie. Bo wciąż jest nas w górach mało, zbyt mało, byśmy mogły opowiedzieć własną historię. Nie będzie ona lepsza ani gorsza od męskiej. Będzie inna. Nasza” – czytamy we fragmencie książki „Taterniczki”.

Agata Komosa-Styczeń wykonała ogromną pracę, aby zarysować historie kobiet, których droga splata się z Tatrami, torują drogę innym, a wiele z nich dociera do zdecydowanie bardziej odległych szlaków. Podróż, w którą zabiera czytelników zaczyna się od Beaty Łaski, którą uznaje się za pierwszą turystkę, która w celach rekreacyjnych wybrała się w Tatry. Przegląd historyczny postępuje przez kolejne stulecia, dociera do okresu międzywojennego, powojennego, aż do wspomnienia o Magdalenie Gorzkowskiej, która próbowała zdobyć K2. Co ciekawe, autorka w książce oddaje głos przede wszystkim kobietom, ale są wyjątki.

„Jesteśmy bandą indywidualistów”

Nie sposób opisać wszystkich historii, które zebrała Agata Komosa-Styczeń. Jednak pewne jest to, że każda z nich jest inna i na swój sposób wyjątkowa, a przez to tworzą uzupełniającą się całość. Historie te mają wspólny trzon, ale chociażby to, w jaki sposób losy bohaterek splotły się z górami, różni je.

W pamięć zapada historia sióstr Marzeny i Lidy Skotnicówien, których próba zdobycia Zamarłej Turnii skończyła się w tragiczny sposób. Czytelnik poznaje także losy Zofii Radwańskiej-Paryskiej, której ojciec sprezentował w nagrodę za zdaną maturę wycieczkę do Zakopanego, a gdy zobaczyła Tatry poczuła coś wyjątkowego, wręcz metafizycznego. Ewa Panejko-Pankiewicz opowiada z kolei o fascynacji fakturą gór i tym, że gdy odkryła wspinanie w skałach wiedziała, że nie zamieni tego na nic innego. Z pewnością zaciekawi również historia Joanny Piotrowicz, która przez wiele lat była jedyną w kraju kobietą z uprawnieniami instruktora taternictwa.

„We wspinaniu poza samym wysiłkiem fantastyczne było towarzystwo. Całe to środowisko, ludzie, z którymi czuję się jak ryba w wodzie. Rozumiemy się ot tak, mimo tych wszystkich dziwactw, odjazdów. Wiadomo – jesteśmy bandą indywidualistów” – fragment książki „Taterniczki”.

„Taterniczki. Miejsce kobiet jest na szczycie” w założeniu ma wypełniać biały ląd w narracjach osób, które podejmują próby wspinania się na szczyty. Książka ta będzie interesująca zarówno dla osób, które rekreacyjnie ruszają na podbój Tatr, ale także tych, które wolą odpoczywać w domowych pieleszach, a w literaturze szukają pewnego rodzaju odskoczni i z bezpiecznej perspektywy chcą przeżywać historie, które mogłyby stanowić scenariusz filmowy. Autorce za sprawą zebranych historii i okraszeniu ich zdjęciami z wypraw, udało się oddać „wysokościowy” klimat.

Książka autorstwa Agaty Komosy-Styczeń to opowieść o kobietach, które chciały sięgać po więcej, a nie okopywać się w przypisywanych im na przestrzeni lat rolach. Pozycja ta uzmysławia, że w dotarciu na szczyt jedyną trudnością dla kobiet nie było ukształtowanie terenu, a problemy pojawiały się już przed samym dotarciem na trasę. Musiały stawić czoła nieprzyjaznym docinkom, powątpiewaniu w ich umiejętności, a także być wierne swoim ideałom, aby robić kolejne kroki naprzód. I chociaż z kart „Taterniczek” spływają gorzkie emocje, to warto pamiętać, że jedyną weryfikacją tego, co liczy się w obliczu gór, są umiejętności.

Czytaj też:
„Pomiędzy” nabiera nowego wymiaru. Garbata grusza symbolem

Źródło: WPROST.pl