Joanna Racewicz: „Nabotoksowana, stara, obrzydliwa, najlepiej jakby umarła...”

Joanna Racewicz: „Nabotoksowana, stara, obrzydliwa, najlepiej jakby umarła...”

Joanna Racewicz
Joanna Racewicz Źródło:Archiwum prywatne
Młodzi ludzie na portalach plotkarskich mogą przeczytać ściek, jaki wylewa się pod artykułami. Czy każdy z nich dostanie w rodzinnym domu informację, że tak być nie powinno? Mój syn nigdy mi o tym nie powiedział, ale zakładam, że może spotkać się z naigrywaniem środowiska rówieśniczego na temat tego, jak hejtowana jest jego matka: nabotoksowana, stara, obrzydliwa, najlepiej jakby umarła... – mówi Joanna Racewicz, dziennikarka.

Joanna Racewicz: Gdzie w dzisiejszych czasach szukać pozytywów?

Wiktor Krajewski: Mnie pytasz? Bo ja nie wiem. Internet z pewnością nie jest tym miejscem.

Poniekąd nie, ale nie można aż tak bardzo generalizować. Internet jest fantastycznym narzędziem. Rozmawiałam ostatnio na temat wizjonerstwa Lema. Nie miał podstaw do tego, żeby nawet przypuszczać, że powstanie tak gigantyczna światowa biblioteka. A on już w 1954 roku w opowiadaniu „Sezam” pisał o „Stacjonarnym Elektronowym Zespole Automatów Matematycznych”, czyli superkomputerze odpowiadającym na pytania ludzi. Lem w swoich fantazjach wyprzedzał epokę.

Internet jest wspaniałym i przydatnym narzędziem, ale też jest przy tym wszystkim zbiorowiskiem bardzo złych rzeczy, kreowanych przez innych ludzi.

Dostajesz w necie ciosy od internautów. Dla mnie jest to przykre, bo gdy kliknie się w profil osoby, która wystawia u ciebie hejterskie komentarze, okazuje się, że jest to mama, babcia, która wnukom czyta bajki na dobranoc, ma psa, który nazywa się Kuleczka i jest emerytowaną polonistką.

Sama słodycz, prawda? To rzeczywiście mało budujące. Ostatnio miałam przykrą sytuację z pewną panią. Napisała komentarz, który teoretycznie nie jest groźny. Zadała pytanie, co zrobiłam sobie z twarzą, bo „kiedyś byłam taka piękna, a teraz zrobiłam sobie krzywdę”. Pani miała zdjęcie, na którym pokazała twarz, podawała imię i nazwisko. Okazało się, że jest wolontariuszką i wyprowadza zwierzęta ze schroniska na Paluchu. Jej profil jest pełen słodkich zdjęć, na których tuli kundelki. Wydawać by się mogło, że ma się do czynienia z piękną, niezwykle empatyczną osobą. A jednak... Strzyka jadem.

Ten oraz wiele innych materiałów przeczytasz w 37/2022 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.