Cierpimy w korkach. A winni temu są drogowcy

Cierpimy w korkach. A winni temu są drogowcy

Korek drogowy - zdjęcie ilustracyjne
Korek drogowy - zdjęcie ilustracyjne Źródło: Pixabay / SD-Pictures
Najwyższa Izba Kontroli opublikowała raport, w którym za to, że Polska stoi w korkach, wini drogowców – Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA). „Prace drogowe są źle zorganizowane, brak jest skoordynowanego systemu zarządzania ruchem i informowania kierowców o utrudnieniach na drogach ekspresowych i autostradach” – pisze NIK.

Drogowe zatory to nie tylko uciążliwość dla kierowców, ale też koszty: straconego czasu, zużytego paliwa, a w związku z tym także zanieczyszczenia środowiska – przekonuje NIK. Niekiedy tylko przez złą organizację prac drogowych podróż wydłuża się nawet o kilkadziesiąt minut. W ocenie Izby podejmowane przez Generalnego Dyrektora Dróg Krajowych i Autostrad działania na rzecz ograniczenia zatorów na drogach krajowych były niewystarczające.

Powiedzieli jak, ale nie kontrolowali

Mimo, że GDDKiA opracowała dla swoich oddziałów terenowych zasady i wytyczne dotyczące zmniejszania uciążliwości robót drogowych, to nie stworzyła mechanizmów monitorowania i kontroli wewnętrznej. Co więcej, pozostawiła swobodę w ich stosowaniu, ograniczając się do regularnego ponawiania zaleceń, ale bez weryfikacji ich wykonania. Dlatego natężenie utrudnień na drogach krajowych nie zmniejszyło się.

NIK przeanalizował umowy z wykonawcami prac. Okazało się, że na 39 analizowanych umów aż w niemal 77 proc. przypadków nie uwzględniono wytycznych GDDKiA, zawierających zalecenia takiej organizacji wykonywania prac, by minimalizować utrudnienia w ruchu. Nie określano czasu ich realizacji, od wykonawców nie wymagano informowania oddziałów GDDKiA o przewidywanym terminie i godzinach prowadzenia prac drogowych. Zobowiązania wykonawców były sformułowane ogólnikowo.

Koszenie trawy w godzinach szczytu

NIK wytyka konkretne absurdy drogowe, które przyczyniły się do powstania ogromnych korków. Nie informowano kierowców o koszeniu trawy na poboczach, montażu barier energochłonnych i naprawach betonowych elementów odwodnienia. W jednym skrajnym przypadku – 29 maja 2018 r. – zator spowodowany koszeniem trawy w pasie rozdziału na A2 w kierunku z Warszawy do Łodzi w szczytowym momencie (godz. 16.00-17.00), wyniósł ponad 14 km.

Jak ustalił NIK w Polsce nie funkcjonuje sprawny system zarządzania ruchem, którego działanie mogłoby przyczyniać się do zwiększenia przepustowości i przejezdności newralgicznych odcinków dróg, zwiększania bezpieczeństwa ruchu drogowego, zapobiegania powstawaniu zatorów drogowych, czy kierowania na trasy alternatywne. Pojedyncze elementy systemu (detektory ruchu, kamery monitorujące, tablice zmiennej treści i stacje pogodowe), zainstalowane na 9 odcinkach dróg krajowych, nie pomagają skutecznie monitorować ruchu drogowego. Kierowcy nie mają z tego żadnego pożytku. Choć system w założeniu ma im pomagać, nie pomaga.

Tablice informacyjne bez informacji

Przykładowo tablice zmiennej treści w założeniach miały służyć do przekazywania kierowcom bieżących informacji. Kontrolerzy NIK stwierdzili, że były one słabo powiązane z sytuacją na drodze i nie były wykorzystywane zgodnie z ich zakładanym przeznaczeniem. Najczęściej wyświetlano komunikat o warunkach pogodowych i o numerze telefonu do informacji drogowej. Sporadycznie zarządca informował o robotach drogowych i o zatorach drogowych. Na wielu tablicach nie wyświetlano żadnych komunikatów. Znów, w skrajnym przypadku – na drodze ekspresowej S8 woj. łódzkiego 55 tablic zmiennej treści przez blisko 6 lat nie wyświetlało żadnych komunikatów, gdyż zarządca drogi nie włączył ich do eksploatacji pomimo dokonania odbioru od wykonawcy.

Raport NIK opisuje, że zarządca dróg krajowych nie miał precyzyjnych informacji o sytuacji na drogach nawet w miejscach wyposażonych w system zarządzania ruchem, zatem nie zawsze ostrzegał na czas przed utrudnieniami. A potem nie analizował miejsca zdarzenia ani przyczyny powstania „korka”.

Oddziały GDDKiA w Krakowie, Łodzi i w Warszawie nie wykorzystywały wielu tablic zmiennej treści, bo były ich uszkodzone lub nie włączono ich do eksploatacji, pomimo dokonania odbioru od wykonawcy. Na terenie woj. małopolskiego od 2015 r. nie funkcjonowało prawidłowo 11 tablic, na terenie woj. łódzkiego od 2012 r. – 55 tablic, a na terenie woj. mazowieckiego od marca 2018 r. – 14 tablic.

Z tego powodu nie można było należycie monitorować ruchu drogowego i warunków pogodowych ani na bieżąco informować kierowców o ewentualnych utrudnieniach na drodze – konstatuje NIK.

Bezużyteczna strona internetowa

System zarządzania ruchem w Polsce jest mało efektywny zarówno dla zarządcy dróg krajowych, jak i dla samych kierowców. Dla zaplanowania podróży najistotniejsze są informacje o warunkach ruchu i o ewentualnych utrudnieniach. Tymczasem strona internetowa GDDKiA funkcjonuje wg NIK fatalnie. Zastrzeżenia Izby budzi właściwie wszystko: kompletność podawanych informacji na stronie, ich forma i jakość przekazywanych treści o planowanych lub realizowanych pracach remontowo-utrzymaniowych na drogach krajowych.

Serwis GDDKiA jest mało przydatnym narzędziem dla kierowców. W jednej czwartej analizowanych przypadków zarządca drogi nie informował na bieżąco kierowców o pracach drogowych, zamieszczone na stronie internetowej komunikaty nie wskazywały na faktyczne utrudnienia. Brakowało również informacji o miejscach utrudnień i o ich wpływie na warunki ruchu.

Zastrzeżeń wobec GDDKiA w raporcie NIK jest więcej. Będziemy o nich informować.

Źródło: NIK