Zaczęło się od tego, że 44-letni motocyklista uderzył w znak drogowy na rondzie. Do wypadku doszło w Radzyniu Podlaskim na ulicy Wisznickiej. Policjanci ustalili, że jechał zbyt szybko i nie opanował jednośladu na zakręcie.
Sprawca wypadku został poważnie ranny, szybko przewieziono go więc do szpitala, a tam okazało się, że czuć było od niego alkohol. W placówce medycznej została więc pobrana krew do badań, w celu ustalenia dokładnej zawartości alkoholu w jego organizmie. Potwierdziło się, że kierujący jednośladem znajdował się pod wpływem, a na dodatek był na niego nałożony wciąż obowiązujący zakaz kierowania pojazdami mechanicznymi. To wszystko? Nie. Jego Kawasaki nie posiadało obowiązkowego ubezpieczenia OC, a umieszczona na nim tablica rejestracyjna pochodziła od motocykla innej marki.
Teraz policjanci z Radzynia Podlaskiego ustalają resztę okoliczności wypadku. 44-latkowi grozi pozbawienie wolności i inne konsekwencje.
Czytaj też:
Samochód sam doniósł policji na pijanego kierowcę