Pracownicy myjni dostali proste zadanie. Mieli jedynie wypolerować felgi w pozostawionym pod ich opieką wozie. Kiedy jednak na ich parkingu stanął luksusowy Dodge Challenger, nie mogli oprzeć się pokusie. Jeden z nich wsiadł za kółko i ruszył w jazdę próbną. Szybko okazało się, że do pilotowania tak potężnej maszyny nie wystarczą umiejętności nabyte podczas jazdy zwykłymi samochodami. Przejażdżka zakończyła się błyskawicznie – na jednym z najbliższych drzew.
O zdarzeniu krajowe media informowały już przed tygodniem. Teraz jednak pojawiły się nowe materiały, które pokazują przebieg fatalnej jazdy. Co ciekawe, pracownik myjni twierdzi, że uzyskał zgodę na krótką jazdę. Właściciel samochodu zaprzecza. Sprawę bada policja. Portal wrc.net.pl dodaje do tego wszystkiego informację, że mężczyzna, który rozbił wóz za 200 tys., nie miał nawet prawa jazdy.
facebookCzytaj też:
Łódzkie. Skazany holował pijanego