Analiza. Jak koronawirus wpływa na motoryzację?

Analiza. Jak koronawirus wpływa na motoryzację?

Koronawirus dotarł już do Polski
Koronawirus dotarł już do PolskiŹródło:Pixabay / coyot
Odwołane targi, premiery nowych samochodów zastąpione livestreamingiem, przerwy w dostawach komponentów, wstrzymana praca fabryk, duży spadek sprzedaży samochodów w Chinach – tak epidemia koronawirusa oddziałuje na światową branżę motoryzacyjną. Jakie będą jej następstwa dla polskiego rynku?

Najnowsze szacunki LMC Automotive, firmy zajmującej się analityką sektora motoryzacyjnego na świecie, mówią, że z powodu koronawirusa globalna produkcja samochodów będzie w tym roku mniejsza o 3-4 miliony aut. Konferencja Narodów Zjednoczonych ds. Handlu i Rozwoju (UNCTAD) podała natomiast, że światowa branża moto straci w wyniku epidemii 7 miliardów dolarów. Głównym powodem takiego stanu rzeczy jest globalizacja i uzależnienie światowego rynku od dostaw z Chin.

Samochód to złożony produkt

Obrazowo wyjaśnia to Alfred Franke, prezes polskiego Stowarzyszenia Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych (SDCM). „W przeciętnym samochodzie znajduje się około 30 tysięcy części pochodzących od setek dostawców. Wystarczy, że zabraknie jednej z nich, by montownia musiała zatrzymać całą linię produkcyjną. Dlatego też dłuższe przerwy w dostawach, nawet tych pozornie mniej istotnych części i komponentów, to problem” – stwierdził Alfred Franke w komunikacie wydanym przez SDPCM po wybuchu epidemii koronawirusa.

Chiny trzymają branżę moto

Według danych UNCTAD, 20 proc. części zamiennych i podzespołów do samochodów produkowanych jest w Chinach. Dane Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Samochodów (ACEA) mówią z kolei, że na Chiny przypada 29 proc. światowej produkcji samochodów. Nic więc dziwnego, że gdy chińskie fabryki stoją, problemy odczuwają montowanie samochodowe na całym świecie.

Sytuacja w Chinach powoduje nie tylko ogólnoświatowe problemy z produkcją samochodów, ale też odbija się na wynikach globalnej sprzedaży ze względu na wielkość tego rynku. Według China Passenger Car Assosiation (CPA), w pierwszej połowie lutego sprzedaż detaliczna w Chinach zmniejszyła się do niepełna 5 tysięcy aut z prawie 60 tysięcy w tym samym okresie przed rokiem. Znacznie lepsze są na szczęście statystyki dla całego rynku chińskiego, gdzie podobnie jak w Polsce, dominują zakupy flotowe. Być może dlatego China Association of Automobile Manufacturers (CAAM) nie wieści dramatu, tylko szacuje, że w pierwszym półroczu 2020 r. łączna sprzedaż samochodów w Chinach spadnie o 10 proc., a w całym roku skurczy się o 5 proc., czyli o ok. 1,3 miliona samochodów.

Koncerny mają problemy z produkcją

W jakiej sytuacji znajdują się w obecnie najwięksi światowi producenci? Z pomocą przychodzi serwis Automanufactoringsolutions.com, który zebrał (publikacja z 5 marca) dane od największych producentów samochodów. Wynika z nich, że sytuacja nie jest obecnie zła jeśli chodzi o moce produkcyjne. Zestawienie zaczyna się od koncernu Renault, który w Hubei, chińskiej prowincji, do której należy miasto Wuhan, ma aż dwie fabryki. Ich praca jest wstrzymana ze względu na decyzje władz prowincji. Przedstawiciele francuskiego koncernu zapewnili jednak, że wyłączenie tych dwóch chińskich fabryk nie ma wpływu na produkcję aut marki Renault w Europie. Tu większym problemem jest wstrzymanie pracy we włoskiej fabryce elektroniki samochodowej, MTA, zlokalizowanej w Lombardii (w tzw. czerwonej strefie). Dlatego Renault rozważa zakup brakującej elektroniki w Japonii i bada obecne możliwości transportu jej do Europy drogą morską, gdzie też wprowadzone są pewne ograniczenia.

Toyota, BMW i Volkswagen zapewniają o ciągłości produkcji

Żadnych problemów z produkcją nie przedstawiła na moment publikacji raportu Toyota. Z kolei koncern PSA, do którego należą m.in. marki Peugeot, Citroen oraz Opel, potwierdził ciągłość produkcji w Europie, choć zwrócił uwagę na możliwe problemy w przyszłości będące następstwem wstrzymania pracy w zakładach elektronicznych MTA. PSA ma w Chinach fabrykę w Wuhan i ta obecnie nie pracuje. Podobnie, jak w przypadku fabryk Renault w tym regionie, niewykluczone jest wstrzymanie produkcji do końca marca.

O ciągłości pracy, w tym również w fabrykach w Chinach, poinformował natomiast koncern BMW, choć w międzyczasie pojawiły się doniesienia, że 150 pracowników centrali w Monachium zostało poddanych przymusowej kwarantannie. Volkswagen poinformował z kolei, że większość jego fabryk w Chinach i wszystkie zakłady w Europie pracują normalnie.

Przestoje w zakładach Nissana i Hondy

Nieco bardziej skomplikowana jest sytuacja Nissana, który posiada wiele fabryk w Chinach. Wedle informacji z 5 marca, część z nich miała wznowić pracę po lutowych przestojach. Przymusowe wyłączenia były za to planowane w fabrykach w Japonii.

Honda ma dwie fabryki w Chinach – jedna wznowiła produkcję po przerwie 17 lutego, a druga ma wrócić do pracy w tym tygodniu. Jednak z powodu problemów z dostawami komponentów wytwarzanych w Chinach, japoński koncern rozważa czasowe przerwy w pracy swoich fabryk w macierzystym kraju.

Hyundai i Kia wznowiły produkcję

W połowie lutego prace w swoich montowniach wznowił koreański koncern Hyundai Motor Group, do którego należy też marka Kia. Hyundai, jako pierwszy światowy koncern, poinformował o wstrzymaniu produkcji w swoich zakładach z powodu problemów z dostawą komponentów z Chin. Pod koniec lutego pojawiła się informacja o wstrzymaniu pracy w jednej z fabryk, w której wytwarzany jest m.in. Hyundai Tucson, z powodu wykrycia koronawirusa u jednego z pracowników. W efekcie konieczna była dezynfekcja zakładu i przymusowa kwarantanna dla pracowników.

Możliwe scenariusze dla Polski

Jak sytuacja na światowym rynku motoryzacyjnym może przełożyć się na dostępność oraz popyt na samochody w naszym kraju? Analitycy platformy Carsmile, zajmującej się wynajmem oraz leasingiem pojazdów online, współpracujący z większością marek samochodowych, kreślą możliwe scenariusze dla Polski.

Początek roku nie był zbyt udany dla polskiej branży motoryzacyjnej ze względu na spadek sprzedaży. W styczniu i w lutym zarejestrowano 87 tys. nowych aut osobowych, o 13,2 proc. mniej niż w analogicznym okresie przed rokiem – podał IBRM Samar. Nawet bez koronawirusa branża szykowała się więc na niełatwy rok, z kilkunastoprocentowym spadkiem sprzedaży. Paradoksalnie jednak, dość duże zapasy aut na tzw. stockach dilerskich, których nie udało się sprzedać w styczniu i w lutym, teraz mogą się okazać przydatne na wypadek problemów z dostawami samochodów do Polski.

Przerwy w dostawach, dłuższy czas oczekiwania

Czy opóźnienia są już odczuwalne? – Nie licząc pojedynczych przypadków, nie mamy jeszcze informacji od importerów, aby wydłużyły się terminy oczekiwania na indywidualnie konfigurowane samochody, ale spodziewamy się takich informacji w najbliższym czasie – mówi Michał Knitter, wiceprezes Carsmile. Według badania przeprowadzonego przez Carsmile w grudniu, średni czas oczekiwania na indywidualnie skonfigurowany samochód (taki pojazd jest specjalnie zamawiany w fabryce) wynosił 3 miesiące. W najlepszym wariancie był to miesiąc, a w najgorszym – nawet 12 miesięcy. – Jeśli epidemia koronawirusa spowoduje przerwy w pracy fabryk w Europie, trzeba liczyć się z tym, że te terminy ulegną wydłużeniu, do 4-5 miesięcy. Czas oczekiwania na samochody będzie też zależeć od tego, jak koronawirus wpłynie na popyt na nowe auta w Europie – ocenia Michał Knitter.

Większy popyt na tanie auta

Potrzeba znalezienia alternatywnego środka transportu może też stymulować popyt na tanie samochody z rynku pierwotnego i wtórnego. Osoby, które nie planowały w najbliższym czasie kupić auta, na przykład drugiego w rodzinie, mogą zdecydować na taki krok. W takiej sytuacji kryterium numer jeden będą możliwe najniższe koszty zakupu, co może spowodować pojawienie się większego zainteresowania relatywnie tanimi i skąpo wyposażonymi samochodami miejskimi i spadku sprzedaży aut z wyższej półki. W Polsce, w której średni wiek samochodu to 14 lat (dane ACEA), większy popyt na tanie auta stwarza niestety ryzyko pojawienia się na drogach kolejnych „gruchotów”.

Czytaj też:
Koronawirus straszy Japonię. Producenci wznawiają produkcję