Robbie Williams obecnie jest w Australii, w ramach trasy koncertowej „The Heavy Entertainment Show”. Wcześniej, w wywiadzie dla „The Sun” piosenkarz przyznał, że obawia się o swoje życie. – Mam chorobę, która chce mnie zabić i jest w mojej głowie, więc muszę się przed tym uchronić – wyznał. – Czasami to wszystko mnie przytłacza. Innym razem żyję w rozkoszy i jest cudownie – dodał.
Williams opowiedział, że po raz pierwszy zdał sobie sprawę ze swoich problemów, gdy miał 19 lat. Potwierdził, że brał narkotyki i silne leki, jednak długo udawało mu się żyć w „czystości”. W 2007 r. rozpoczął odwyk. W swoje 33. urodziny wszystkich utwierdzał w przekonaniu, że jest „24 godziny od śmierci”.
Williams: Nawet, jeśli masz wszystko, nie jesteś niepokonany
Muzyk wyjaśnił, że we wrześniu ubiegłego roku spędził tydzień na oddziale intensywnej terapii po tym, jak lekarze wykryli niepokojące nieprawidłowości w jego mózgu. Williams trafił potem do Londynu na kolejne badania, po czym kazano mu wrócić do domu w Los Angeles na dwa miesiące. – Kiedy jesteś na tej planecie od 43 lat, zdajesz sobie sprawę, że nawet jeśli masz wszystko, nie jesteś niepokonany – ocenił.
Gwiazdor nie ma wątpliwości, że ślub z amerykańską aktorką Aydą Field w 2010 r. zmienił jego życie. Piosenkarz opowiedział, że to ona uratowała mu życie i pomaga mu funkcjonować bez narkotyków. Jak sam przyznał, po pierwszej randce, kiedy był bardzo uzależniony „kwilił jak kurczak”. – Pielęgnowała mnie, dała mi dokładnie to, czego potrzebowałem w tej chwili, trochę miłości. Widziała mnie w najgorszym momencie – powiedział.
Artysta w rozmowie z „The Sun” odniósł się również do George’a Michaela. Przypomnijmy, że pierwszy solowy przebój Williamsa był coverem singla „Freedom”. – Tak, to bardzo podobny rollercoaster. I tęsknię za nim bardzo. Jego śmierć była czymś strasznym – przyznał.
Czytaj też:
Rocznica śmierci George'a Michaela. „O swą wolność walczył do ostatnich dni”