Avicii przepowiadał swoją śmierć w dokumencie Netflixa. Był zmuszany do występów?

Avicii przepowiadał swoją śmierć w dokumencie Netflixa. Był zmuszany do występów?

Wiadomość o śmierci znanego na całym świecie DJ-a wstrząsnęła nie tylko fanami jego muzyki. Do teraz nie są znane przyczyny zgonu artysty, ale na światło dzienne wychodzą nowe fakty. Dziennikarze przypomnieli o usuniętym przez Netflix filmie dokumentalnym, w którym Tim Bergling skarżył się na stany lękowe i wyniszczający tryb życia.

Kiedy świat dowiedział się o śmierci 28-letniego Tima Berglinga, znanego pod pseudonimem Avicii, w serwisie Netflix już nie było filmu dokumentalnego opisującego problemy muzyka. W materiale zatytułowanym „True Stories” oprócz spektakularnych występów i sympatycznej osobowości Szweda mogliśmy też posłuchać o mrocznej stronie jego życia.

Avicii tłumaczył w filmie swoją decyzję o zakończeniu kariery w marcu 2016 roku. Zapewniał wówczas, że to już koniec z koncertowaniem i pora na zajęcie się wyłącznie produkcją muzyki w zaciszu studia nagrań. Swoją decyzję tłumaczył wycieńczeniem psychicznym związanym z występami przed wielotysięcznymi tłumami, które poprzedzały napadu lękowe. DJ zmuszony do wyjścia na scenę radził sobie przy pomocy dużych ilości alkoholu, a później leków. W ciągu roku potrafił wystąpić w około 300 koncertach.

Kiedy podjąłem decyzję o zakończeniu występów, oczekiwałem całkiem innej reakcji. Spodziewałem się wsparcia. Byłem otwarty wobec ludzi, z którymi pracowałem i wszyscy wiedzieli o moich problemach. Byli świadomi, że próbowałem występować mimo napadów lękowych. Nie podejrzewałem, że nadal będą wywierali na mnie presję, bym występował, posiadając wiedzę o moim stanie. Powtarzałem im, że muszę przestać, że jeśli tego nie zrobię, w końcu umrę. Powtarzałem im to wiele razy – mówił Avicii w dokumencie.

Czytaj też:
Nietypowy hołd dla Aviciiego. Kościelne dzwony wybiły „Wake Me Up” oraz „Hey Brother”

Śmierć w Omanie

Policja z Omanu wykluczyła udział osób trzecich w śmierci szwedzkiego muzyka znanego szerszej publiczności jako Avicii. DJ zmarł 20 kwietnia w wieku 28 lat. CNN powołując się na informacje funkcjonariusza omańskiej policji podało, że dwie sekcje zwłok nie wykazały niczego podejrzanego. Oznacza to, że policja wykluczyła możliwość popełnienia przestępstwa i udział osób trzecich w śmierci muzyka. W Omanie przebywa obecnie brat Tima Berlinga, który pojechał na Półwysep Arabski, aby wyjaśnić okoliczności śmierci swojego krewnego. Media przypominają, że od dawna było głośno o problemach zdrowotnych szwedzkiego muzyka. Avicii w przeszłości cierpiał na ostre zapalenie trzustki, które częściowo spowodowane było jego stylem życia. W 2014 roku przeszedł operację usunięcia pęcherzyka żółciowego. Po operacji odwołał tournee, by odzyskać siły. Od 2016 roku przestał koncertować, ale dalej tworzył w studiu. Na ostatnich zdjęciach zrobionych muzykowi, do których dotarł portal TZM widać, jak DJ bawi się na jachcie w towarzystwie swoich znajomych.

Niespodziewana śmierć w Omanie

„Z głębokim smutkiem pragnę poinformować o śmierci Tima Berglinga, znanego jako Avicii. Został znaleziony martwy w Maskacie, w Omanie w piątek 20 kwietnia. Jego rodzina jest wstrząśnięta. Prosimy wszystkich o uszanowanie ich prywatności w tym trudnym czasie” – czytamy w oświadczeniu opublikowanym przez Dianę Baron, której oświadczenie cytuje „Billboard”.Urodzony w Szwecji Avicii zasłynął na świecie takimi hitami jak „Wake Me Up!” „The Days”,„Hey Brother”, „Addicted to You” czy „You Make Me”. Zdobywał najbardziej prestiżowe muzyczne wyróżnienia, w tym MTV Music Awards czy Billboard Music Award.

Czytaj też:
Nie żyje Avicii. Przypominamy 10 najpopularniejszych utworów muzyka