Damy, dziewuchy, dziewczyny. Podróże w spódnicy. Wywiad z Anną Dziewit-Meller
Artykuł sponsorowany

Damy, dziewuchy, dziewczyny. Podróże w spódnicy. Wywiad z Anną Dziewit-Meller

Anna Dziewit-Meller
Anna Dziewit-MellerŹródło:Materiały partnera
Kontynuacja bestsellerowej książki o wybitnych Polkach. Podróżniczki i odkrywczynie opowiadają swoje historie. Pierwsza zdobywczyni Mount Everest, żeglarka, która samotnie opłynęła świat. O swojej najnowszej książce opowiada Anna Dziewit-Meller

Dlaczego tym razem poświęciła Pani książkę bohaterkom z całego świata – i dlaczego podróżującym?

Podróżowanie kobiet dziś nie jest niczym nadzwyczajnym, jednak jeszcze kilkadziesiąt lat temu kobieta w podróży, bez mężczyzny u boku, nie miała łatwo. Po książce o znakomitych Polkach postanowiłam napisać o kobiecym podróżowaniu na przestrzeni dziejów, by pokazać, że kobiety miały kiedyś szalenie ograniczone możliwości, a te, które mimo wszystko ruszały w podróż, ryzykowały o wiele więcej niż jakikolwiek mężczyzna na ich miejscu. Pokonać musiały bowiem przede wszystkim granice mentalne, nim ruszyły, by przekraczać te geograficzne.

Gdybyśmy mieli cofnąć się o tych parę wieków… Co wówczas stanowiło dla kobiet największą trudność w podróżowaniu?

Zależy, o jakim momencie dziejów i o kobietach z jakich grup społecznych mówimy. Bo mogły to być zarówno bieda – jeśli myślimy o dziewczętach z klas niższych, jak i ograniczenia konwenansami – jeśli myślimy o paniach z wyższych sfer. Kobieta XVII- czy XIX-wieczna nie była zdaniem sobie współczesnych stworzona do szukania przygód gdzieś w świecie. Te panie, które myślały inaczej, nie miały łatwo.

Pani ulubiona dama, dziewucha, dziewczyna z książki…?

Wszystkie są mi szalenie bliskie, każda historia, którą opisałam, ma w sobie potencjał na film, a co najmniej na osobną książkę – czy to historia Nelly Bly, dziennikarki i podróżniczki, która pod koniec XIX wieku pobiła rekord z książki W 80 dni dookoła świata, czy opowieść o Junko Tabei, wspaniałej japońskiej himalaistce, pierwszej kobiecie na Mount Evereście, której koledzy z klubów wspinaczkowych nie chcieli wspierać w dążeniach do bycia jedną z nich.

Ma Pani jakieś specjalne rady dla współcześnie podróżujących dziewczynek?

Podróże są najlepszą metodą na to, by zrozumieć, jak złożony jest świat. Uczą nas o Innym, pozwalają oswoić nieznane. Ta wiedza w świecie, tak pełnym ksenofobii – czyli lęku przed tym, co nieznane, niezrozumiałe, inne – jest dla nas szalenie istotna. Żeby się świata nie bać – trzeba go poznać i zrozumieć. Ale to rada uniwersalna, dla wszystkich.

A Pani, jako dziecko, dokąd podróżowała? Ma Pani w pamięci swoją ulubioną podróż z dzieciństwa?

Jako dziecko żyłam za żelazną kurtyną, więc pierwszych 9 lat mojego życia minęło, gdy możliwości podróżowania były mocno ograniczone. A mimo to podróżowałam dużo – przede wszystkim po Polsce, z dziadkami i rodzicami, samochodem z przyczepą kempingową. Wspomnienia z tych podróży są jednymi z moich najcenniejszych. Pierwsza wizyta na tzw. Zachodzie – we Włoszech w 1992 roku – była dla mnie głębokim szokiem. Nie wierzyłam, że taki może być świat.

Czy powstanie trzecia część serii, a jeśli tak – czy mogłaby Pani zdradzić, jakiemu tematowi będzie poświęcona?

Jeszcze nie mam pojęcia:).

Źródło: WPROST.pl