Muzyczna uczta czy piosenki do kotleta?

Muzyczna uczta czy piosenki do kotleta?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Pierwsza debiutancka płyta Ani Wiśniewskiej ?Aniqa? trafiła do naszych sklepów 12 października 2009 r. Na początku - zaskoczenie. Na krążku znajdziemy raczej spokojne kompozycje. To zaskakujące jeśli weźmiemy pod uwagę, że mamy do czynienia z żoną Michała Wiśniewskiego. A jednak!

Utwory utrzymane są w klimacie lekko bluesowym i jazzowym, a przynajmniej na takie są, stylizowane. Ale żeby nie było zbyt archaicznie, producenci dodali brzmienia elektroniczne i basowe. Dało to całkiem zaskakujący efekt. Sama linia melodyczna jest dość monotonna, żeby nie powiedzieć banalna, aczkolwiek przyjemna dla ucha przeciętnego odbiorcy. Słowa napisane przez Jacka Borucza łatwo wpadają w ucho, choć nie są zbyt oryginalne - piosenki opowiadają o miłości i wyzwaniom jakie przed piosenkarką stawiało życie.

Artystka zawodzi nieco brzmieniem swojego głosu. Mimo że Ania jako liderka zespołu ?Ich Troje? nie raz udowodniła, że potrafi śpiewać, to jednak na swojej debiutanckiej płycie nie zaprezentowała pełni swoich możliwości. Oprócz singla promującego płytę zatytułowanego ?Godziny?, wszystkie inne piosenki są napisane po angielsku. I tu pojawia się kolejny zgrzyt. Ani przydałyby się porządne lekcje tego języka, w dodatku z dobrym z lektorem. Ale oklaski za odwagę.

Płyta podczas słuchania tworzy przyjemny klimat, a wersja Ani jako kobiety kuszącej i wyzwolonej burzy jej stereotyp, jako żony żyjącej w cieniu męża. Krążek w innowacyjności samej muzyki miał zaskoczyć i zwalić z nóg słuchaczy. Już sam fakt, że artystka nie podaje nam swojej wersji popowej i dancingowej zasługuje na wielkie brawa. Jednak czy Ania nie przesadziła z nowym pomysłem na siebie?

Niestety ogólne wrażenie po przesłuchaniu debiutanckiej płyty artysty nie jest najlepsze. Brak jej polotu, nie doszukamy się w niej fajerwerków, nie będziemy mieli okazji wziąć udziału w uczcie muzycznej, nie przeżyjemy katharsis. ?Aniqa? to płyta na granicy kiczu i pospolitości. Piosenkarka chciała stworzy coś nowego, innego, a wyszedł lekko żenujący obraz raczkującej artystki.

Katarzyna Zielińska