Motorhead gra już 35 lat. "Są synonimem tego, co w rocku najlepsze"

Motorhead gra już 35 lat. "Są synonimem tego, co w rocku najlepsze"

Dodano:   /  Zmieniono: 
35 lat mija w poniedziałek od wydania pierwszej płyty brytyjskiego zespołu Motorhead, fot. sxc.hu Źródło: FreeImages.com
35 lat mija w poniedziałek od wydania pierwszej płyty brytyjskiego zespołu Motorhead. - Nazwa Motorhead to synonim tego, co w rocku najlepsze – ocenia Paweł Brzykcy, dziennikarz magazynu "Teraz Rock".

Ian Fraser "Lemmy" Kilmister, lider Motorhead, urodził się 24 grudnia 1945 w Wielkiej Brytanii. Od najmłodszych lat interesował się rock’n’rollem. Po grze w kilku zespołach amatorskich i pracy pomocnika technicznego przy zespole Jimiego Hendricksa, w 1971 roku został zaangażowany jako basista w zespole Hawkwind. Grał tam do roku 1975, kiedy wyrzucono go podczas trasy po Ameryce Północnej.

- Przez te lata w Hawkwind wylazłem ze swojej skorupy, naprawdę nauczyłem się, jak zachowywać się na scenie. Stałem zawsze z przodu, ale że nie byłem liderem grupy, wszyscy uznawali to za szczyt bezczelności. Do tego zacząłem komponować, co również wszystkich wkurzyło – wspominał Lemmy w autobiografii "Biała gorączka".

Lemmy po powrocie do Wielkiej Brytanii założył własną grupę, w skład której weszli także: gitarzysta Larry Wallis i perkusista Lucas Fox. Na początku zespół miał nazwać się Bastard, ale dzięki perswazji menadżera zmieniono ją na Motorhead. Taki tytuł nosił ostatni utwór, jaki Lemmy skomponował w Hawkwind. Samo słowo w ówczesnym slangu młodzieżowym oznaczało kogoś zafascynowanego bardzo szybką jazdą albo osobę uzależnioną od amfetaminy.

- W dwa tygodnie po powrocie do Londynu założyłem zespół, który miał się przekształcić w Motorhead. Chciałem, żeby przypominał MC5, cały underground był wtedy w nich zapatrzony, ale zamierzałem również dorzucić elementy stylu Little Richarda i Hawkwind. No i mniej więcej coś takiego nam wyszło – oceniał Lemmy w swojej książce.

Zespół zagrał pierwszy koncert 20 lipca 1975 roku w londyńskim klubie Roundhouse. Niedługo potem podpisał kontrakt płytowy z United Artists. Na szybką decyzję wytwórni wpłynął fakt, że ta sama firma wydawała płyty Hawkwind.

Grupa pod koniec roku weszła do studia, by nagrać debiutancki album. Prace opóźniła najpierw zmiana producenta, a następnie perkusisty – Lucasa Foxa zastąpił Phil Taylor. Efekty sesji nie zadowoliły przedstawicieli wytwórni, która nieustannie przesuwała termin wydania płyty.

- Całymi miesiącami karmiono nas kolejnymi kłamstwami, ale jakoś nikt nie kwapił się do zwolnienia nas z kontraktu. Co oczywiście oznaczało, że nie mogliśmy się związać z żadną inną firmą. "On Parole" ukazało się w końcu cztery lata później, długo po rozwiązaniu umowy – wspominał lider zespołu.

Zespół nadal trapiły problemy natury personalnej: nieustannie zmieniali się menadżerowie, doszło także do zmiany gitarzysty – zamiast Larry’ego Wallisa zaangażowano Eddiego Clarke’a. Choć grupa grywała pojedyncze koncerty, to nie udawało się jej zdobyć popularności.

Sytuacja była tak zła, że muzycy postanowili rozwiązać zespół. Lemmy chciał nagrać pożegnalny występ, ale jego znajomy z wytwórni Chiswick Records miał problemy z dowiezieniem sprzętu i w zamian zaoferował grupie dwa dni w studiu nagraniowym.

- Te dwa dni, które dostaliśmy, wykorzystaliśmy na zarejestrowanie jedenastu instrumentalnych wersji utworów, wokali nagrać nie zdążyliśmy. Wszyscy zgodziliśmy się bowiem, że nagrywanie singla mija się z celem i jako memento chcieliśmy pozostawić po sobie pełny album – wspominał Lemmy w książce "Biała gorączka".

Przedstawicielowi wytwórni tak spodobał się materiał, że dał grupie jeszcze kilka dni na dokończenie albumu. W tym samym czasie muzycy uwolnili się z ograniczającego ich kontraktu wobec United Artists i w efekcie pierwszy (choć nie w pełni debiutancki) krążek Motorhead ukazał się na rynku 24 września 1977 roku.

Na płycie zatytułowanej po prostu "Motorhead" znalazło się osiem utworów, z czego aż pięć było nowymi wersjami piosenek zarejestrowanych wcześniej na potrzeby albumu "On Patrole". Mimo wydania albumu, zespół nadal grał nieliczne koncerty. Doszło do kolejnych zmian na stanowisku menadżera i grupa zakończyła współpracę z Chiswick Records.

Krokiem w kierunku sukcesu było podpisanie umowy z Bronze Records na jeden singel – firma chciała w ten sposób sprawdzić potencjał grupy. Wydana 25 sierpnia 1978 roku płytka z utworem "Louie Louie" zawędrowała na 68. miejsce listy przebojów, co wystarczyło do podpisania długoterminowego kontraktu. To właśnie pod skrzydłami Bronze Records, Motorhead nagrał swoje najsłynniejsze płyty "Overkill", "Ace Of Spades" i koncertową "No Sleep 'Til Hammersmith".

Mimo iż Motorhead istnieje już 37 lat, nadal koncertuje i nagrywa. Przez grupę przewinęło się wielu muzyków, ale od 1995 roku liderowi towarzyszą niezmiennie: Phil Campbell na gitarze elektrycznej i Mikkey Dee na perkusji. Na koncie grupy znajduje się blisko 30 albumów, które sprzedały się na całym świecie w nakładzie ponad 30 mln egzemplarzy.

- Pierwsza płyta Motorhead definiuje styl zespołu. Na niej znalazły się składniki brzmienia grupy, cechujące jej nagrania aż do dziś: niepowtarzalny, chrapliwy głos Lemmy’ego Kilmistera i jego charakterystyczna gra na przesterowanym basie firmy Rickenbacker, proste rytmy, ostre riffy i zgrabne solówki gitar. Motorhead to od zawsze kwintesencja energii i szczerego przekazu. Niechęć do komercji, biznesowych układów, wszelkiego blichtru, przy tym przekora, humor, dystans do siebie – to postawa, którą doceniają kolejne pokolenia fanów – podsumowuje Paweł Brzykcy.

mp, pap