Wyciekły dane zwolenników Patryka Jakiego. To groźna broń w rękach konkurentów

Wyciekły dane zwolenników Patryka Jakiego. To groźna broń w rękach konkurentów

Patryk Jaki
Patryk Jaki Źródło: Newspix.pl / GRZEGORZ KRZYZEWSKI / FOTONEWS
Sztab wyborczy Patryka Jakiego zaliczył wpadkę i przez przypadek ujawnił imiona, nazwiska oraz adresy mailowe kilkuset zwolenników tego polityka. O sprawie pisze specjalistyczny portal Niebezpiecznik.pl.

Do wycieku danych ponad 300 osób doszło za sprawą prostego błędu, który w roku 2015 przytrafił się np. . Któryś ze współpracowników rozesłał e-maila bez odpowiedniego ukrycia listy odbiorców. W ten sposób np. autorzy z bloga Niebezpiecznik.pl weszli w posiadanie danych osobowych zwolenników tego kandydata na prezydenta Warszawy. Co można zrobić z takimi danymi? Okazuje się, że bardzo dużo.

„Cambridge Analytica” po polsku

Jeśli lista ta wpadnie w ręce przeciwników Patryka Jakiego, a blogerzy z Niebezpiecznika zakładają, że niemal na pewno już tak się stało, to może ona posłużyć za potężną broń. Po pierwsze, po przeprowadzeniu analizy behawioralnej można ustalić, do jakich środowisk należą zwolennicy Jakiego i co ich łączy. Dzięki temu bardzo łatwo będzie później trafiać do tych środowisk z odpowiednio skrojonymi reklamami, zwłaszcza na . To właśnie ten mechanizm wykorzystano w głośnej w USA aferze Cambridge Analytica.

Co więcej, na podstawie grupy 300 osób można stworzyć o wiele większą hipotetyczną grupę podobnych wyborców. Całą pracę algorytmy Facebooka wykonają samodzielnie, docierając do ogromnych grup użytkowników i wybierając tylko tych z . Konkurenci Jakiego w wyścigu o fotel prezydenta stolicy będą dokładnie wiedzieli, kto najchętniej zagłosuje na kandydata Zjednoczonej Prawicy.

Jak wyciek może zaszkodzić Jakiemu?

Kiedy już wiadomo, kto zamierza głosować na Jakiego, łatwo będzie w mediach społecznościowych podsyłać tym osobom artykuły o każdej wpadce „ich” kandydata. Według badań socjologicznych, jest to technika o wiele skuteczniejsza od podsyłania reklam konkurentów. Niebezpiecznik zwraca też uwagę, że po pozyskaniu tych danych osobowych, konkurencja będzie mogła próbować włamać się do skrzynek zwolenników Jakiego, albo szukać haków na wymienionych tam współpracowników.

Czytaj też:
Kownacki mówił o „normalnych” warszawiakach. W sieci burza