Enigmatyczny grób w Konstantynowie. Nieznana tragiczna historia z czasów II wojny światowej

Enigmatyczny grób w Konstantynowie. Nieznana tragiczna historia z czasów II wojny światowej

Wojenny bunkier w lesie, zdjęcie ilustracyjne
Wojenny bunkier w lesie, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Fotolia / fot. h3roec
Samotny i zapomniany grób w lesie niedaleko Konstantynowa na terenie Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Archeolodzy, którzy wydobyli kości twierdzą, że leży tam młody, zadbany mężczyzna, postrzelony w głowę. Jego stopy obgryzły dzikie zwierzęta. Nie było przy nim żadnych przedmiotów ani szczątków ubrań. Czyżby był on ofiarą porachunków mafii?

Gdyby archeolodzy nie działali w terenie wspólnie z etnologami - można by faktycznie wyciągnąć taki wniosek. Jednak w tym wypadku naukowcy obu specjalności nawiązali współpracę w skali dotychczas w Polsce niespotykanej. – Szukaliśmy miejsc związanych z dziedzictwem kulturowym lokalnych mieszkańców; ale takich, które określamy jako mniej oczywiste. Nie ma wśród nich ogólnie znanych zamków czy zabytków, tylko miejsca ważne dla części społeczności wsi, kilku rodzin. Były to zatem lokalizacje, o których opowieść nie dotarła jeszcze do żadnego historyka – opowiada dr Olgierd Ławrynowicz z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Łódzkiego, kierownik projektu „Miejsca pamięci i zapomnienia”. Szybko okazało się, że duża część wytypowanych miejsc dotyczyła czasów konfliktów zbrojnych - ostatnich wojen światowych czy okresu powstań narodowowyzwoleńczych.

 Mieszkańcy cennym źródłem informacji

Najpierw historycy i historycy sztuki przeprowadzili intensywną kwerendę na temat wybranego obszaru, obejmującego pięć gmin: Mstów, Olsztyn, Janów, Przyrów i Lelów. Następnie w teren ruszyli etnolodzy z Uniwersytetu Łódzkiego. Wcześniej poznali najważniejsze zabytki gmin tak, aby nie skupiać się na nich w czasie prowadzenia rozmów z mieszkańcami. – Aby dowiedzieć się czegoś od mieszkańców jakiegoś terenu, archeolog i historyk korzysta niekiedy z ankiety, która nie jest jednak narzędziem idealnym do pozyskiwania informacji. W pozyskiwaniu wiedzy ze źródeł mówionych dobrze sprawdza się natomiast podejście etnologów – zauważa dr Ławrynowicz.

Kompletny obraz dramatu, który rozegrał się 72 lata temu

O enigmatycznym grobie spod Konstantynowa w gminie Lelów opowiadały osoby w różnym wieku. W efekcie badacze uzyskali niemal kompletny obraz dramatu, który rozegrał się 72 lata temu. Z fragmentów informacji udało się im zrekonstruować ostatnie dni i chwile zmarłego mężczyzny. Zbliżał się koniec II wojny światowej. Niemcy ewakuowali się ze wschodu przed armią sowiecką. Wśród nich był młody niemiecki weterynarz, którzy przejeżdżał przez teren Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Jego ciężarówką kierował Czech. Sowieci pojawili się na tym terenie szybciej, niż mężczyźni przypuszczali. Musieli się więc ukryć. Uciekinierzy zostali jednak wykryci w jednym z gospodarstw. Żołnierze wypuścili Czecha, ale Niemca pojmali i postanowili rozstrzelać. Ten błagał o litość - mówił, że nie był żołnierzem, zajmował się tylko leczeniem zwierząt, a w domu czeka na niego żona z dziećmi. Za aresztowanym wstawili się mieszkańcy.

–Z opowieści mieszkańców wiemy, że weterynarz zemdlał w momencie, gdy sowieci prowadzili go na rozstrzelanie. Omdlałego mężczyznę postrzelono w głowę – tłumaczy dr Ławrynowicz. Egzekucja zrobiła olbrzymie wrażenie na jej świadkach również dlatego, że wykonano ją w brutalny i chaotyczny sposób. Mieszkańcy wspominali nawet, że w czasie postrzału krew trysnęła o szyby jednego z domów.

Sowieci wrzucili ciało do przydrożnego rowu, gdzie leżało kilka dni. Z opowieści wynika, że jeden z mieszkańców wsi rozebrał Niemca i chodził po okolicy w jego ubraniu. Wywołało to oburzenie - sołtys nakazał bezczeszczącemu ciało pochować je. Od momentu śmierci minęło jednak kilka dni, a zmarłym zainteresowały się dzikie zwierzęta, co tłumaczy obgryzione stopy. – O tak dramatycznej historii i losach mężczyzny pochowanego na skraju lasu nigdy nie dowiedzielibyśmy się stosując jedynie metody archeologiczne. Archeologia współczesności wymaga współpracy z przedstawicielami różnych dyscyplin – podkreśla dr Ławrynowicz.

 Historia niemieckiego żołnierza to tylko jeden z elementów opowieści, jakie udało się zrekonstruować na terenie Jury. W ramach projektu w każdej z badanych gmin naukowcy wytypowali po kilkadziesiąt miejsc do przeprowadzenia badań, po czym wykonali dokumentację (w formie rysunków, zdjęć czy oznakowania koordynatów GPS) różnych zabytkowych obiektów, np. kapliczek. Archeolodzy przeprowadzili też badania metodą wykopaliskową - średnio po dwa-trzy w gminie. Tak było w przypadku miejsca wskazanego przez mieszkańców Konstantynowa. Teraz szczątki trafią na cmentarz żołnierzy niemieckich.

Źródło: Nauka w Polsce PAP