Niepokojące wyniki badań arktycznego jeziora. Kolejna pandemia czai się w lodowcach?

Niepokojące wyniki badań arktycznego jeziora. Kolejna pandemia czai się w lodowcach?

Topniejący lodowiec, zdjęcie ilustracyjne
Topniejący lodowiec, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Shutterstock / Bernhard Staehli
Nowe badanie osadów z arktycznego jeziora sugeruje, że wirusy i bakterie zamrożone w lodzie mogą zainfekować dziką przyrodę.

Słodkowodne jezioro Hazen znajduje się w północnej części Wyspy Ellesmere’a w Kanadzie, na północ od koła podbiegunowego. Jest największym słodkowodnym jeziorem w Arktyce. Naukowcy, którzy przeprowadzili analizy genetyczne jego gleby i osadów, doszli do niepokojących wniosków. Następna pandemia może zacząć się nie od nietoperzy i ptaków, ale od materii znajdującej się w topniejących lodowcach. O wynikach ich badania informuje „Guardian”.

Stéphane Aris-Brosou i jego koledzy z Uniwersytetu w Ottawie w Kanadzie zebrali próbki gleby i osadów z jeziora Hazen, w pobliżu miejsca, do którego wpływały małe, średnie i duże ilości wody z lokalnych lodowców. Naukowcy następnie sekwencjonowali RNA i DNA w próbkach, aby zidentyfikować sygnatury ściśle odpowiadające sygnaturom znanych wirusów, a także potencjalnym żywicielom – roślinnym, zwierzęcym lub grzybowym.

Dzięki temu powstał algorytm, który ocenił prawdopodobieństwo zarażenia przez te wirusy niepowiązanych grup organizmów. Badania opublikowane w czasopiśmie „Proceedings of the Royal Society B” sugerują, że ryzyko przeniesienia wirusów na nowych żywicieli było wyższe w miejscach, do których napływały duże ilości wody z lodowców. Takie prawdopodobieństwo wzrasta, gdy klimat się ociepla.

Zespół nie określił jednak ile zidentyfikowanych wirusów było wcześniej nieznanych (planuje to zrobić dopiero podczas kolejnych badań). Nie oceniał też, czy te wirusy były w stanie wywołać infekcję. „Dopóki wirusy i ich wektory pomostowe nie są jednocześnie obecne w środowisku, prawdopodobieństwo dramatycznych wydarzeń pozostaje niskie” – przyznali naukowcy. Z drugiej strony zmiany klimatu mogą zmieniać zakres istniejących gatunków i prowadzić do kontaktów nowych żywicieli ze starymi wirusami lub bakteriami.

Wirus w zmarzlinie syberyjskiej ożywiony przez naukowców

W 2014 roku naukowcy z francuskiego Narodowego Centrum Badań Naukowych w Aix-Marseille „wskrzesili” gigantycznego wirusa, którego wyizolowali z wiecznej zmarzliny syberyjskiej. W ten sposób uczynili go ponownie zakaźnym po raz pierwszy od 30 000 lat. Autor badania, Jean-Michel Claverie, powiedział wtedy BBC, że topnienie warstw lodu może być „przepisem na katastrofę”.

Przypomnijmy, że w 2016 roku na Syberii zaatakował wąglik. W wyniku zakażenia zmarł wtedy 12-letni chłopiec. Prawdopodobnie wskutek wysokich temperatur doszło do rozmrożenia padliny renifera, w którego tkankach zachowały się bakterie wąglika, zdolne przetrwać w odpowiednio niskiej temperaturze nawet przez 105 lat. Więcej pisaliśmy o tym tutaj.

Czytaj też:
Naukowcy nie mają dobrych wieści. Svalbard się topi
Czytaj też:
Zmieniają się granice między Szwajcarią a Włochami. Wszystkiemu winny lodowiec

Źródło: Guardian