Sami sobie kupujemy śmierć. „Czasem wystarczy jeden SMS”

Sami sobie kupujemy śmierć. „Czasem wystarczy jeden SMS”

Leki dla seniorów
Leki dla seniorów Źródło: Fotolia / Printemps
O walce z fałszowaniem leków i dopalaczami oraz innych działaniach podejmowanych przez Narodowy Instytut Leków na rzecz bezpieczeństwa polskich pacjentów, rozmawiamy z jego dyrektorem Anną Kowalczuk.

Karol Wasilewski: W naszym śledztwie dowiedliśmy, że istnieje ogromny rynek podrabianych leków, które są sprowadzane nielegalnie do Polski z Indii czy Chin, ale także produkowane w naszym kraju. Prof. Antoni Dudek, jeden z najwybitniejszych kardiochirurgóww rozmowie z „Wprost” stwierdził, że jest przerażony skalą fałszowania leków, z jaką mamy dzisiaj do czynienia.

Anna Kowalczuk, dyrektor Narodowego Instytutu Leków: Rzeczywiście, ilość nielegalnych i sfałszowanych leków w Polsce rośnie i w NIL podzielamy zaniepokojenie prof. Dudka tym zjawiskiem. Dostęp do nielegalnych produktów jest bardzo łatwy za sprawą sprzedaży internetowej. W sieci jest wiele stron, za pośrednictwem których bez najmniejszego problemu można kupić różne specyfiki. Czasem wystarczy jeden SMS na wskazany numer, aby w kilka godzin otrzymać wybrany produkt, również z grupy leków sprzedawanych wyłącznie na receptę. Trzeba sobie jednak zdać sprawę z tego, że rzadko nabywany tą drogą produkt jest skuteczny, bezpieczny i została skontrolowana jego jakość. Z naszego doświadczenia wynika, że produkty sprzedawane w tzw. nielegalnym łańcuchu dystrybucji są bardzo często sfałszowane. Nawet jeżeli zawierają deklarowaną substancję czynną, to z uwagi na niewłaściwe przechowywanie i brak należytej kontroli nie spełniają odpowiednich wymagań jakościowych.

Kiedy mówimy o sfałszowanych lekach?

Definicja leku sfałszowanego jest bardzo szeroka i obejmuje zarówno produkty o zafałszowanym składzie substancji czynnych i pomocniczych (brak substancji czynnej lub pomocniczej, niezadeklarowana substancja czynna lub pomocnicza, również inna forma chemiczna), zafałszowanej zawartości składników leku (ich nieodpowiednia ilość), zafałszowanym opakowaniu, nazwie, jak również o nieznanym pochodzeniu i nieudokumentowanej historii dystrybucji. Leków sfałszowanych nie należy jednak mylić z lekami substandardowymi, czyli takimi, które produkowane są przez uprawnionych wytwórców, jednak nie spełniają wymagań jakościowych zawartych w specyfikacji produktu. W tym przypadku wada leku nie jest bowiem zamierzona i powstaje np. podczas produkcji. Przykładem leków substandardowych są wycofane niedawno z obrotu produkty lecznicze zawierające walsartan.

Anna Kowalczuk

Dlaczego proceder fałszowania leków stale rośnie?

Fałszowanie leków to ogromny, bardzo opłacalny biznes, z którego ani złotówka nie trafia do budżetu państwa. Produkcja takich preparatów odbywa się bez zachowania jakichkolwiek standardów jakości, co sprawia, że jest wielokrotnie tańsza z powodu zastosowania surowców i odczynników nieposiadających odpowiednich certyfikatów jakości. Często, o ile produkt w ogóle zawiera deklarowaną substancję czynną, jest jej dużo mniej niż wynika z informacji podanej na opakowaniu, a w przypadku produktów biologicznych również aktywność substancji czynnej, z uwagi na obciążenie zanieczyszczeniami poprodukcyjnymi, jest wielokrotnie niższa od oczekiwanej.

Zbadaliśmy wiele tego typu produktów i okazało się, że często zawierają one inne, tańsze substancje czynne lub ich mieszaniny oraz tańsze substancje pomocnicze niż zadeklarowane. Aby obniżyć koszt produkcji, oszuści dodają do masy tabletkowej jako wypełniaczy np. tynk lub gips.

Niebagatelnym czynnikiem „zachęcającym” do nielegalnej produkcji leków jest także poczucie bezkarności. Za fałszowanie pieniędzy grozi 25 lat więzienia. Za produkcję amfetaminy również zapadają bardzo surowe wyroki. A w przypadku leków, nawet jeśli fałszerze zostaną zatrzymani, to wiedzą, że najpewniej dostaną wyrok w zawieszeniu. Wydaje się, że bez zmiany podejścia do tego problemu walka z fałszowaniem leków będzie nieefektywna, a dla części konsumentów nielegalnego rynku skończy się poważnymi konsekwencjami zdrowotnymi, w tym nawet śmiercią.

Mimo że w aptekach dostępne są już zamienniki oryginalnych, drogich produktów, rynek sfałszowanych leków na potencję nadal rośnie. Przyzna pani, że to zaskakujące.

Też mnie to dziwi. Nie trzeba mieć na te leki recepty, a i ich cena jest porównywalna do tej z rynku pozaaptecznego. Prawdopodobnie w tym przypadku mamy do czynienia z barierą psychiczną - poczuciem wstydu. Pacjenci uważają, że kupując w aptece lek na potencję, zdradzają się ze swoim intymnym problemem. Pytanie, czy ta chwila zakłopotania w aptece warta jest zaryzykowania własnego zdrowia? Należy zdawać sobie sprawę, że „leki” sfałszowane lub w wielu przypadkach stosowane poza nadzorem lekarskim, mogą być bardzo niebezpieczne!

Tylko skąd pewność, że w aptece również nie trafimy na podróbki? Prof. Zbigniew Fijałek, kierujący Zespołem ds. Sfałszowanych Leków na Wydziale Farmaceutycznym Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, stwierdził, że nawet 1 proc. wszystkich medykamentów w oficjalnym obiegu jest podrobionych, a polskie instytucje tego nie badają.

Według Światowej Organizacji Zdrowia ok. 1 proc. leków pochodzących z legalnego łańcucha dystrybucji i ok. 50 proc. leków kupowanych z nielegalnego źródła, w Internecie, to leki sfałszowane. Przy czym wartości te są jedynie szacunkowe i dotyczą krajów rozwiniętych należących do Unii Europejskiej. Jeśli chodzi o leki znajdujące się w legalnym obrocie w Polsce, to przyjmujący je pacjenci mogą czuć się bezpieczni. Leki dopuszczone do obrotu na polskim rynku podlegają okresowej i doraźnej kontroli jakości w Narodowym Instytucie Leków, prowadzonej przez Główny Inspektorat Farmaceutyczny. Każdego roku ponad 1000 próbek produktów leczniczych pobieranych przez inspektorów farmaceutycznych z legalnego łańcucha dystrybucji, tj. z aptek i hurtowni farmaceutycznych, jest kierowanych do NIL na badania pod kątem potencjalnego zafałszowania. Mogę z całą odpowiedzialnością stwierdzić, że polskie instytucje państwowe kontrolują to, co dzieje się na oficjalnym rynku leków.

Czyli niebezpieczeństwa zakupu niepewnych lekarstw w naszych aptekach nie ma?

Nasze doświadczenie pokazuje, że nie ma. Problemem nie jest to, co kupujemy w oficjalnej dystrybucji, ale powszechność i łatwy dostęp do substancji niewiadomego pochodzenia sprzedawanych w Internecie oraz przez nieuprawnione osoby prywatne.

Dzięki zespołowi doświadczonych, obdarzonych ogromną wiedzą analityków od lat nasza współpraca z organami ścigania i wymiaru sprawiedliwości jest bardzo intensywna, a jej zakres z roku na rok jest coraz szerszy. Policja, prokuratura, sądy, straż graniczna i służba celna często zwracają się do NIL o pomoc w zbadaniu zabezpieczonego materiału dowodowego, w tym produktów leczniczych podejrzanych o sfałszowanie lub nielegalnie wprowadzonych do obrotu, suplementów diety, a także nowych substancji psychoaktywnych i środków zastępczych, tzw. dopalaczy. Od 2007 roku zespół ekspertów z NIL wydał ponad 1000 opinii dotyczących blisko 5000 próbek dowodowych. Wśród nich ponad połowa to były zafałszowane leki.

Jak skutecznie walczyć z podróbkami? Czy to w ogóle jest możliwe?

Ściganie z osobna każdej osoby, która rozprowadza sfałszowane leki nie rozwiązuje problemu, bo kanały dystrybucji bardzo łatwo się zmieniają. Skoro jest popyt, to będzie i podaż. Potrzebne są odpowiednie środki na kampanie społeczne, by skutecznie dotrzeć do świadomości Polaków i wskaza im konsekwencje i zagrożenia, jakie niesie ze sobą przyjmowanie leków niewiadomego pochodzenia. Potrzebna jest edukacja, bo proszę mi wierzyć, większość osób kupujących leki przez Internet naprawdę nie zdaje sobie sprawy ze skali zagrożenia.

No właśnie. Nasze dziennikarskie śledztwo wykazało, że niezwykle łatwo można kupić bardzo silne leki psychotropowe, np. Xanax.

To mocno uzależniające substancje, które mogą być stosowane wyłącznie pod ścisłą kontrolą doświadczonego lekarza. Możliwość zakupu takich leków w Internecie jest prawdziwym dramatem. Przerażające jest również to, że dostęp do sfałszowanych leków mają wszyscy użytkownicy sieci, także dzieci i młodzież. To, że leki – poza nielicznymi wyjątkami - są wydawane w aptece, przez osobę do tego uprawnioną, ma swoje uzasadnienie w istniejących zagrożeniach, np. przedawkowania leku, wystąpienia działań niepożądanych itd. Dlatego należy się wystrzegać kupowania leków z niepewnych źródeł. Także sytuacja, w której na forach internetowych rodzice oferują sobie nawzajem różne leki dostępne na receptę, w myśl zasady „mojemu dziecko pomogło, twojemu na pewno też pomoże”, jest niebezpieczna i co ważne – niezgodna z prawem. Nie mamy pewności, czy taki lek był przechowywany w odpowiednich warunkach, a biorąc pod uwagę różne przeciwwskazania, czy nasze dziecko może go stosować. Samoleczenie zawsze powinno opierać się na zdrowym rozsądku i trzeźwej ocenie sytuacji. W innym wypadku możemy sobie i naszym bliskim tylko zaszkodzić, a nasze dobre intencje mogą mieć tragiczne konsekwencje.

Czy Narodowy Instytut Leków bada też narkotyki?

Narkotykami się nie zajmujemy, ale jesteśmy zaangażowani w walkę przeciwko dopalaczom. Od samego początku ich pojawienia się na naszym rynku alarmowaliśmy i przestrzegaliśmy przed konsekwencjami ich zażywania. Ocena toksykologiczna tych związków nie pozostawia złudzeń, że wyniszczają one w znacznym stopniu organizm i powodują nieodwracalne skutki zdrowotne.

Mamy swój udział w tworzeniu systemu wczesnego ostrzegania Europejskiego Centrum Monitorowania Narkotyków i Narkomanii (EMCDDA). Od 2010 roku eksperci NIL zidentyfikowali ponad 20 nowych substancji psychoaktywnych, dotychczas niezarejestrowanych na terenie UE. Dzięki nowoczesnej aparaturze naukowo-badawczej możemy identyfikować zupełnie nowe substancje czynne, jeszcze nieopisane w literaturze. Jest to szczególnie istotne w obecnej sytuacji, gdy na nielegalnym rynku nieustannie pojawiają się nowe analogi substancji psychoaktywnych lub stosowanych w dopingu.

Co jeszcze robicie na rzecz bezpieczeństwa pacjentów?

Eksperci NIL są aktywnymi członkami grup roboczych (Counterfeit Medicines Working Group, API Working Group), działających w ramach Sieci Państwowych Laboratoriów Kontroli Produktów Leczniczych (OMCL), które zajmują się wykrywaniem i przeciwdziałaniem fałszowaniu leków i substancji czynnych. Ponadto reprezentują całą sieć laboratoriów OMCL, współpracując z siecią europejskich laboratoriów celnych (CLEN Network) oraz Komisją Europejską i Interpolem w zakresie wykrywania nowych substancji psychoaktywnych i produktów sfałszowanych oraz pochodzących z nielegalnego łańcucha dystrybucji.

W naszej działalności, oprócz wykonywania badań analitycznych, dużo czasu poświęcamy również kwestii zapobiegania antybiotykooporności, realizując Narodowy Program Ochrony Antybiotyków finansowany przez Ministerstwo Zdrowia. Prowadzimy również stały monitoring zakażeń szpitalnych i przygotowujemy wytyczne w zakresie zwalczania ognisk epidemiologicznych.

Czytaj też:
Jak się podrabia leki w Polsce

Źródło: Wprost