Klub poko czyli dzień po imprezie

Klub poko czyli dzień po imprezie

Grzegorz Schetyna
Grzegorz Schetyna Źródło:Newspix.pl / DAMIAN BURZYKOWSKI
Wicemarszałek Sejmu Stanisław Tyszka z Kukiz15 w ubiegłym tygodniu uporczywie tytułował wszystkich posłów PO, posłami z klubu „poko”.

Chodzi o najnowszą nazwę klubu Platformy Obywatelskiej, który nie wiadomo dlaczego zmienił nazwę na PO-KO, po przyjęciu siedmiu posłów Nowoczesnej. Trudno uznać, że jest to ukłon w stronę posłów, którzy zgodnie ze statutem już nie należą do Nowoczesnej czyli są wolnymi elektronami. A wyborcy i tak nie uwierzą, że jakaś Koalicja Obywatelska nadal istnieje po tym jak mniejszy koalicjant został potraktowany przez większego.

Sądząc po komentarzach publicystów, które w przeważającym tonie były krytyczne wobec zagrywki Grzegorza Schetyny, zniszczenie Nowoczesnej może „poko” odbić się czkawką. W kuluarach Sejmu można usłyszeć, że rozmowy o wspólnym starcie do Parlamentu Europejskiego między PO, a PSL zostały chwilowo zawieszone.Być może jest to tylko plotka, ale los Nowoczesnej może sprawić, że tacy politycy jak Marek Sawicki, który otwarcie mówi, iż opowiada się za samodzielnym startem PSL, ewentualnie w bloku konserwatywnym, będą przez ludowców chętniej słuchani.

Na szczęście dla Schetyny ubiegły tydzień został zamknięty przemówieniem Jarosława Kaczyńskiego, prezesa PiS, który podczas wyjazdowego posiedzenia klubu PiS odrzucił wszystkie zarzuty o łamanie konstytucji i praworządności przez Zjednoczoną Prawicę. Stwierdził, że to była domena poprzedników. Dodał, że nie ma symetrii między aferami które wybuchały za czasów PO-PSL, a aferami rządu Zjednoczonej Prawicy. A na koniec stwierdził, że afera VAT jest aferą rządu PO-PSL i „jest kwestia odpowiedzialności szefa tego rządu, również w świetle prawa karnego”.

Bez wątpienia było to przemówienie skierowane do elektoratu Zjednoczonej Prawicy. Ale przeciwnicy obozu rządzącego z cłą pewnością też go wysłuchali, a na tę części wyborców każda wzmianka o możliwym postawieniu Donalda Tuska przed wymiarem sprawiedliwości działa jak płachta na byka i momentalnie jednoczą opozycję, nawet jeżeli wcześniej zadała ona sobie wzajemnie ciężkie rany. Jeżeli więc Jarosław Kaczyński może zacierać ręce gdy Grzegorz Schetyna bierze się za sojuszników, tak lider PO może cieszyć się gdy prezes PiS wstępuje na mównicę.

Źródło: Wprost