Ruch Donalda Tuska czyli jednoczenie przez pączkowanie

Ruch Donalda Tuska czyli jednoczenie przez pączkowanie

Donald Tusk
Donald Tusk Źródło: Newspix.pl / ABACA
Szef Rady Europejskiej planuje powołanie „Ruchu 4 czerwca” poinformowała piątkowa Rzeczpospolita. – To inicjatywa jednocząca opozycję – uważa posłanka PO Joanna Mucha. Pytanie kto z kim się będzie jednoczył?

Grzegorz Schetyna, szef PO raczej nie powinien patrzeć na inicjatywę Tuska z aprobatą czy choćby ze spokojem. Nie bez powodu artykuł został opatrzony tytułem „Nowa platforma Tuska”. Bo stara ma zostać gdzieś z boku.

W tej nowej platformie szef Rady Europejskiej chce skupić niezależnych samorządowców i ruszyć na podbój Senatu. A więc na scenie politycznej wypączkuje jeszcze jedna, mniej lub bardziej sformalizowana organizacja. Jeszcze jeden chętny na kawałek politycznego tortu. Na dodatek jeżeli inicjatywa Donalda Tuska nabierze rumieńców, to łatwo sobie wyobrazić tabuny chętnych, którzy zechcą się do niej przyłączyć - od politycznych singli takich jak Kazimierz Marcinkiewicz, Roman Giertych (adwokat, który startuje w wyborach może być chyba uznany za polityka?), wyrzuceni z PO konserwatyści, przez partyjny plankton typu Unia Europejskich Demokratów, partia Teraz! Ryszarda Petru, resztówki po Nowoczesnej, aż po organizacje społeczne. Rzecz w tym, iż to są wszystko potencjalni koalicjanci Platformy Obywatelskiej, która dawno postanowiła, że będzie rozdawać karty po opozycyjnej stronie sceny politycznej. Jeżeli cała drobnica polityczna zgromadzi się wokół Ruchu 4 czerwca to te plany spełzną na niczym.

A tęsknota za przywództwem Tuska jest potężna w niektórych środowiskach, również w Koalicji Obywatelskiej, teoretycznie zagospodarowanej przez Grzegorza Schetynę. Ba, nawet część polityków PO nie byłaby od tego, by schronić się pod skrzydłami Tuska przed obcesowym stylem bycia lidera Platformy, o którym zaczynają już krążyć legendy. Tak więc faktycznie do zjednoczenia może dojść tylko nie pod patronatem Grzegorza Schetyny. Tymczasem lider PO - jak donoszą politycy tej partii - już widział się w fotelu premiera. I zapewne uważa, że to stanowisko należy mu się jak psu zupa, za cztery lata ciężkiej pracy w opozycji. Tymczasem pojawiają się tacy politycy jak Robert Biedroń i Donald Tusk, którzy spędzili ten czas względnie wygodnie, jeden w Słupsku, drugi w Brukseli, a sięgają po owoce pracy Schetyny jak po swoje.

Źródło: WPROST.pl