Brexit. Dokąd leci Wielka Brytania?

Brexit. Dokąd leci Wielka Brytania?

Flaga Unii Europejskiej i Wielkiej Brytanii na tle Parlamentu
Flaga Unii Europejskiej i Wielkiej Brytanii na tle Parlamentu Źródło:Fotolia / lazyllama
Samolot British Airways zamiast w Niemczech, wylądował przez pomyłkę w Szkocji. Tak samo mniej więcej wygląda sprawa z brexitem: premier May broni martwego porozumienia, tracąc resztki poparcia a Izba Gmin próbuje zawrócić rzekę kijem.

Dokąd leci ten brytyjski samolot? To pytanie zadaje sobie od tygodni cała polityczna Europa a także zwykli obywatele na Wyspach: i ci, którzy byli przeciwko wyjściu Wielkiej Brytanii z UE i ci, którzy nie mogą doczekać się rozwodu z Unią. Ostatnio zadali je sobie także pasażerowie szacownych linii lotniczych British Airways. To duma Albionu i jeden z dowodów brytyjskiej potęgi gospodarczej i solidności. Nie dalej jak wczoraj temu przewoźnikowi zdarzyła się pomyłka, mówiąca wszystko o obecnej sytuacji w Wielkiej Brytanii. Oto pasażerowie, którzy wsiedli w Londynie w samolot BA do Dusseldorfu po wylądowaniu usłyszeli, że nie są w Niemczech, tylko w szkockim Edynburgu. Trudno o bardziej symboliczną wpadkę w chwili, gdy polityczna elita na Wyspach miota się jak oszalała od jednej skrajności do drugiej, próbując zapanować jakoś nad brexitem.

Premier Theresa May z uporem godnym lepszej sprawy próbowała przepchać przez Izbę Gmin swoją umowę rozwodową z UE, której nie chce ani opozycja, ani nawet jej własne zaplecze polityczne. Poniosła kolejną spektakularną klęskę, wyczerpując chyba możliwości zapanowania nad brexitem. Kres jej rządów, o którym pisaliśmy już kilka tygodni temu, wydaje się bliższy niż kiedykolwiek wcześniej. Obecnie inicjatywę próbuje przejąć parlament, który wczoraj zdecydował o odsunięciu May od brexitu i poddaniu pod głosowanie alternatyw dla jej planu wyjścia z UE. Tak naprawdę szanse na znalezienie rozwiązania nie są wielkie. Nie w ciągu tych kilku dni, jakie zostały wyznaczone Brytyjczykom przez Brukselę na uporanie się z politycznym kryzysem Gra toczy się więc bardziej o ustalenie, czy w tym składzie posłowie są w stanie stworzyć stabilną większość w jakiejkolwiek związanej z losem członkostwa Wielkiej Brytanii w UE sprawie.

Debata będzie toczyć się pod presją masowej manifestacji przeciwników brexitu i milionów podpisów pod petycją o rozpisanie kolejnego referendum. Zdaniem zwolenników tego pomysłu ma ono przesądzić, że Wielka Brytania jednak z UE nie wyjdzie. Brytyjski samolot miota się więc w tę i z powrotem, nie bardzo wiedząc nie tylko gdzie, ale i kiedy wyląduje. Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że w tym chaosie jest jednak jakaś metoda. Albo może nawet jakiś wielopiętrowy i bardzo finezyjny spisek. Fatalna dla Wielkiej Brytanii umowa rozwodowa z UE wynegocjowana została przecież przez szefową rządu, która bardzo upiera się przy brexicie, ale nigdy w niego nie wierzyła i zawsze była mu przeciwna. Forsuje ją wiedząc, że opór, z różnych powodów i różnych stron politycznej barykady będzie wielki i wywoła chaos, a być może doprowadzi także jej rząd do upadku. W atmosferze wielkiego napięcia, bałaganu i politycznych męczarni nawet najwięksi brexiterzy mogą uznać, że jedynym wyjściem jest zrobienie w tył zwrot. Czyli, mówiąc wprost, żadnego Brexitu może nie być. Ta zmiana kursu jest bardzo podobna do tego, co zaproponowało swoim pasażerom British Airways: mieliśmy lecieć do Dusseldorfu, bo na to wszyscy się zgodzili, kupując bilety, ale ostatecznie pilot z jakiś przyczyn, nie do końca dla pasażerów jasnych wylądował w Edynburgu. Najważniejsze, że wszyscy wylądowali szczęśliwie i odetchnęli z ulgą. Tak się ćwiczy trudną sztukę zawracania rzeki kijem.

Źródło: Wprost