Stop promocji ciemnoty! Jedni „demaskują” gender i masturbację, a inni na to patrzą i jest im smutno

Stop promocji ciemnoty! Jedni „demaskują” gender i masturbację, a inni na to patrzą i jest im smutno

„Alarm!” TVP o seksedukatorkach
„Alarm!” TVP o seksedukatorkachŹródło:TVP / Alarm!
Podłość. To pierwsze słowo, które przyszło mi do głowy, kiedy zobaczyłam nagrany ukrytą kamerą materiał telewizji publicznej o seksedukatorkach. A następne: promocja ciemnoty.

Niektórzy umieją się z tego śmiać. Promowanie ciemnoty przez prawicowe media, w tym przez telewizję publiczną, jest tak toporne, że w niektórych wywołuje rozbawienie. We mnie wywołuje oburzenie, gniew i żal. Zbyt wiele znam historii uczniów prześladowanych w szkołach przez kolegów z powodu przesądów i stereotypów dotyczących ich orientacji seksualnej. Wiem, przez jakie piekło przechodzili tylko dlatego, że urodzili się z taką, a nie inną tożsamością. Powszechnie znane są historie nastolatków, którzy z powodu nękania przez rówieśników odebrali sobie życie. Wiem też, jakie spustoszenie w życiu młodej osoby może zrobić niechciana ciąża, do której dojdzie z powodu seksu bez antykoncepcji. Znam osobiście wiele historii kobiet, które cierpią po wykonanej aborcji, bo, choć wiedziały, że muszą ją zrobić, miały się za zbrodniarki. Bo tak się o nich mówi. Kiedy więc widzę program, który promuje ciemnotę na temat edukacji seksualnej i antydyskryminacyjnej przychodzi mi do głowy słowo: podłość.

W czym rzecz? Otóż telewizja publiczna pokazała program, w którym reporterki z wybrały się z ukrytą kamerą do organizacji prowadzących w szkołach zajęcia edukacji seksualnej. Podały się za nauczycielki i pytały na czym polegają zajęcia. Usłyszały, że zajęcia zaczyna się od mówienia o szacunku, tolerancji, o tym, że każdy ma prawo decydować, a potem przechodzi się do dalszych tematów. Reporterki dopytują, czy do tematu masturbacji i słyszą, że tak. A więc potwierdzają eksploatowany przez prawicę slogan, że zajęcia edukacji seksualnej to nauka masturbacji i seksualizacja dzieci. Oczywiście ten, kto zna się na temacie, wie, że nie o to chodzi, że edukacja ma na celu zdjęcie z masturbacji odium lęku i poczucia winy, bo już małe dzieci dotykają się w miejsca intymne, a nie wiedzą, co się dzieje z ich ciałem i psychiką. Jeżeli powiemy im, że dzieje się właśnie coś złego, uwierzą i będą się czuły złe. Edukacja polega na tym, żeby znały fakty, a nie zabobony podane w sposób przystępny dla wieku. Tego jednak z materiału w telewizji nie dowiemy się. Zobaczymy tam deprawację dzieci.

Mało tego. Zobaczymy tam promocję dewiacji. Bo w takim klimacie prezentowane są słowa edukatorki, która opowiada, że mówi na zajęciach o istnieniu różnych orientacji seksualnych. „Seksedukatorki opowiadają nam, jak powinno się przemycać treści gender w czasie normalnych lekcji” – mówi głos w tle. Usłyszymy też, że trenerka mówi o pornografii. Tego ostatniego nie chcę bronić, bo nie zgadzam się, że pornografia może być dla młodzieży dobrą inspiracją do wyboru technik seksualnych, jak słychać w filmie. Jednak biorę pod uwagę możliwość, że ta wypowiedź brzmiała zupełnie inaczej, zanim została zmontowana. Z doświadczenia bliskich mi osób wiem, że wysłani przez telewizję publiczną reporterzy tak długo odpytują rozmówcę, aż w innym kontekście powie coś, z czego można zmontować wypowiedź z wygodną dla reporterów tezą, tyle, że całkowicie niezgodną z intencją mówiącego.

Materiał jest dedykowany prezydentowi Warszawy Rafałowi Trzaskowskiemu, który wprowadził w mieście kartę LGBT+. Ma pokazać jakie „zagrożenia” dla dzieci niesie ta karta, która zaleca wprowadzenie do szkół zajęć edukacji antydyskryminacyjnej i seksualnej uwzględniającej kwestie tożsamości psychoseksualnej i identyfikacji płciowej. Widz ma się przekonać, że wszystkie opowieści o deprawacji i seksualizacji dzieci były prawdziwe.

Niedługo po obejrzeniu tego materiału trafiłam na Facebooku na wpis kobiety, która jest lesbijką i ma zespół Aspergera. Prowadzi bloga Dziewczyna w spektrum, prowadzi też w całej Polsce zajęcia dla osób, które chcą się dowiedzieć czegoś na temat spektrum autyzmu, bierze udział w poświęconych temu tematowi konferencjach, jest tzw. self adwokatką. Pisze tak: „Smutny jest dla mnie tegoroczny Międzynarodowy Dzień Przeciw Homofobii. Doświadczam jej teraz codziennie, ostatnie tygodnie to właściwie festiwal homofobii. Bardzo mnie to wszystko przygnębia. Odwołano mój wykład o neuroróżnorodności w jednej z państwowych instytucji. Po moim mieście jeżdżą samochody z hasłami oskarżającymi mnie o pedofilię. Mój region ogłoszono »wolnym od ideologii LGBT«. Nie mogę nie myśleć, co stało się z ludźmi, od których raptem kilkadziesiąt lat temu wszystkie miejscowości w tej części świata stały się »wolne«. Urzędowa nazwa brzmiała »judenfrei«”.

Po to są właśnie między innymi zajęcia zalecane przez kartę LGBT, by dać dzieciom szansę na to, że nie wyrosną na dorosłych, o których pisze Dziewczyna w spektrum. Żeby dać im szansę na świat, w którym jeśli już będzie jakaś strefa wolna, to będzie to wolność od ciemnoty.

Źródło: Wprost