Niepewna Ameryka

Niepewna Ameryka

Donald Trump
Donald Trump Źródło: Newspix.pl / ABACA
Stany Zjednoczone wystawiają na szwank swoją reputację globalnego mocarstwa. Ujawnienie, że USA wycofały się z rozpoczętej już akcji tylko ośmieli Teheran do kolejnych zaczepek.

Ameryka dała właśnie niepokojący pokaz słabości i niezdecydowania. Wedle doniesień New York Times Donald Trump miał najpierw zgodzić się na zbombardowanie irańskich radarów i wyrzutni rakietowych a potem, w ostatniej chwili, gdy samoloty były już w powietrzu, odwołał swój rozkaz. Akcja miała być odwetem za zestrzelenie przez irańską obronę przeciwlotniczą amerykańskiego drona. Teheran twierdzi, że dron naruszył irańską przestrzeń powietrzną, ale Pentagon przedstawia dowody, że maszyna zwiadowcza latała w międzynarodowej przestrzeni powietrznej. Wedle doniesień prasowych zamieszanie z rozkazem ataku na Iran wynika z podziałów w Waszyngtonie. Biały Dom gotów jest do ostrych akcji odwetowych, ale blokują je demokraci w Kongresie, ostrzegający przed eskalacją konfliktu z Iranem. Spirala wzajemnie wrogich kroków między USA i Iranem nakręca się od wielu miesięcy.

Incydent z dronem nastąpił bezpośrednio po uszkodzeniu przez irańskie miny dwóch tankowców, płynących cieśniną Ormuz - najważniejszym dla handlu ropą szlakiem morskim świata. To kolejny atak tego typu, o który obwiniane są siły irańskie, bo miesiąc wcześniej w podobny sposób uszkodzonych zostało kilka tankowców u wybrzeży Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Jednocześnie rząd w Teheranie zapowiedział wznowienie prac nad tworzeniem broni jądrowej, co ma być reakcją na przywrócenie przez USA sankcji wobec tego kraju. Z kolei sankcje zostały przywrócone, gdy okazało się, że Teheran wykorzystuje zarabiane na odblokowaniu kraju pieniądze do finansowania ekspansji wojskowej i politycznej w Iraku, Syrii, Libanie i Jemenie, co uderza w interesy USA i ich sojuszników w regionie.

Amerykanie na pewno mieli swoje powody, by szukać okazji do utarcia nosa ajatollachom. Nie nam też rozstrzygać, kto kogo prowokuje ostatnio w Zatoce Perskiej i Cieśninie Ormuz. Nawet jeśli dowody wskazują, że to Iran próbuje pokazać, że jest w stanie zablokować dostawy ropy z Arabii Saudyjskiej, największego producenta tego surowca na świecie.

Najważniejsze jest to, że państwo, uchodzące za globalne mocarstwo pozwoliło sobie na chwilę niezdecydowania, która, co gorsza, została ujawniona opinii publicznej. Jasne jest, że nikt przy zdrowych zmysłach nie chce wszczynać nowej wojny na Bliskim Wschodzie, mając świadomość, że może ona rozlać się na cały świat. Amerykanie mają też swoje traumy, związane z Iranem od czasu niesławnej akcji z próbą odbicia zakładników z ambasady amerykańskiej w Teheranie w czasach rewolucji islamskiej. Operacja zakończyła się fiaskiem, obciążającym reputację tak cenionego w Polsce Zbigniewa Brzezińskiego, ówczesnego doradcy Białego Domu do spraw bezpieczeństwa narodowego. Dlatego dziś USA dmuchają na zimne, Tyle, że zazwyczaj dmuchanie to odbywa się w zaciszu gabinetów a nie na łamach poczytnych gazet. Sygnał dla świata i sojuszników USA płynie z tego fatalny: supermocarstwo się waha a jego kierownictwo jest ostro podzielone. Efekt może być tylko jeden: wrogowie Ameryki tę słabość wykorzystają. Nie tylko w Iranie, ale także w Pekinie i w Moskwie, co nie jest dla nas w Polsce dobrą wiadomością.

Źródło: Wprost