Kto nie cieszy się z 70-lecia komunizmu w Chinach

Kto nie cieszy się z 70-lecia komunizmu w Chinach

Plac Tiananmen
Plac Tiananmen Źródło: Newspix.pl / ABACA
Z jednej strony wielki pokazy siły i monumentalne parady w Pekinie, z drugiej policja pałująca i strzelająca do protestujących w Hongkongu. Święto narodowe Chińskiej Republiki Ludowej rozgrywa się w światach równoległych.

Brutalnej pacyfikacji demokratycznych demonstracji w Hongkongu nie zobaczy żaden z miliarda, czterystu milionów Chińczyków, żyjących w ChRL. Blokada informacyjna jest całkowita. Jedyne, z czym dane jest dziś zapoznać się dumnym z osiągnięć swojej ojczyzny Chińczykom to wielka parada, pokazująca moc chińskiej armii. Na placu Tiananmen, rozlewającym się w nieludzkiej skali w samym centrum Pekinu maszerowało 15 tysięcy żołnierzy i setki rozmaitych pojazdów wojskowych, kołowych, gąsienicowych i latających. Byli żołnierze w mundurach piechoty morskiej, symbolizujący gotowość ekspansji na Pacyfik, byli ci, operujący mobilnymi wyrzutniami pocisków balistycznych, pokazujący, że Chiny nie obawiają się potęg nuklearnych Zachodu. Były też kobiety żołnierze w fikuśnych, białych garsonkach, białych kozaczkach i kepi, mające dowodzić, że cały potężny naród chiński, także tej pozornie słabszej płci, stoi murem za Politbiurem, partią i wodzem Xi Jinpingiem.

Całość sprawiała wrażenie tyleż obezwładniające, co fałszywe, bo nie wszyscy Chińczycy z równym entuzjazmem świętują 70 lecie komunistycznego autorytaryzmu w Państwie Środka. Hongkong od miesięcy wstrząsany jest antychińskimi i prodemokratycznymi manifestacjami, mającymi zapobiec połknięciu resztek niezależności i wolności miasta od Pekinu. Mieszkańcy miasta także w 70 rocznicę zwycięstwa Mao w wojnie domowej w Chinach przygotowali towarzyszom z Pekinu demonstrację, ostro i brutalnie rozpędzoną przez policję. Zastrzelony został jeden z demonstrantów, co pewnie jeszcze bardziej zaostrzy napięcie w cieszącym się autonomią mieście. Smutne dla polityki chińskiej wobec kosmopolitycznego i otwartego na świat Hongkongu jest to, że w 70 lecie powstania Chińskiej Republiki Ludowej tylko 11 procent mieszkańców dawnej brytyjskiej kolonii identyfikuje się z tym państwem.

Powodów do radości nie mają także Tajwańczycy, żyjący w Republice Chińskiej na Tajwanie, kraju będącym kontynuacją republikańskiego rządu chińskiego, obalonego w 1949 roku przez komunistów Mao. Republiki Chińskiej nie uznaje większość rządów świata, mimo, że Tajwan jest w pełni demokratycznym krajem z gwarantowanymi konstytucją prawami obywatelskimi, których przestrzegania próżno szukać w Chinach kontynentalnych. Presja chinskiej dyplomacji i chińskich pieniędzy jest jednak zbyt wielka, żeby zapewnić Tajwanowi międzynarodowe uznanie, na jakie zasługuje.

Źródło: Wprost