Napisał list do Lecha Wałęsy. O co chodzi?

Napisał list do Lecha Wałęsy. O co chodzi?

Lech Wałęsa
Lech Wałęsa Źródło: Newspix.pl / Grzegorz Krzyżewski
„Pisząc to, nie uważam, że nawet najwybitniejsze osobistości powinny być wolne od krytyki. Sam wielokrotnie nie podzielałem Pana poglądów, ocen czy propozycji” - czytamy w liście Jana Artymowskiego do byłego prezydenta, Lecha Wałęsy.

Szanowany Panie Prezydencie, Panie Lechu,

w moim pokoleniu, a szczególnie w pokoleniach młodszych przyszło traktować wolność, jako sprawę oczywistą. Jako naturalny stan rzeczy. Nic dziwnego, skoro od ponad 30 lat żyjemy w kraju wolnym, gdzie sami decydujemy o swoich sprawach i cieszymy się swobodą myśli i poglądów. Moje dzieci, które w wolnej Polsce się urodziły o czasach komunistycznego zniewolenia uczą się już tylko na lekcjach historii.

Jednak upływ czasu, jaki minął od upadku komunistycznej dyktatury w Polsce, nie powinien i nie może zacierać pamięci. Pamięci o czasach bezprawia, prześladowań, beznadziei i biedy. O czasach, które w znacznym stopniu zmarnowały życie całym pokoleniom. O czasach strachu, terroru, więźniów politycznych. Ale także pamięci o tych, którzy wykazali się odwagą walki o wolność w czasach, kiedy wiązało się to z ogromnym ryzykiem.

W tych dniach, kiedy świętujemy 40 rocznicę podpisania Porozumień Sierpniowych, nie sposób nie mówić o roli, jaką odegrał Pan osobiście w wywalczeniu demokracji dla Polski i całego bloku wschodniego.

Dziś jest to być może ważniejsze niż kiedykolwiek, bo oficjalna propaganda rządowa marginalizuje Pana rolę zarówno w wydarzeniach sierpnia 1980 roku, jak i w obaleniu komunizmu w ogóle. Nie brak ludzi, którzy powodowani zawiścią, złą wolą czy też zwyczajnym oportunizmem każącym przypodobać się prezesowi jedynie słusznej partii, odsądzają Pana od czci i wiary. W ich opowieści jest Pan jednym z najczarniejszych charakterów ostatnich 40 lat. Mówią to często ci sami ludzie, którym przez lata nie przeszkadzało to korzystać z Pana pozycji politycznej i na Pana popularności budować pozycję własną.

Nie mam jednak wątpliwości, że w historii Polski, ale także Europy i Świata, już zapisał się Pan na zawsze jako wybitny przywódca wielkiego ruchu „Solidarności”. Ruchu, który dał wolność Polsce i naszej części Europy. Opowieść o prostym robotniku, który rzucił wyzwanie systemowi komunistycznemu jest jedną z najpiękniejszych kart naszej historii.

Chcę, aby Pan wiedział, że obok tych, którzy próbują umniejszyć Pana dokonania są miliony Polaków, którzy pamiętają o Pana zasługach, o Pana roli, o Pana odwadze i o osobistej cenie, jaką przyszło zapłacić za to Panu i Pana rodzinie. Nie mam wątpliwości, że dla kolejnych pokoleń będzie Pan postacią pomnikową i jednym z najwybitniejszych Polaków w historii.

Pisząc to, nie uważam, że nawet najwybitniejsze osobistości powinny być wolne od krytyki. Sam wielokrotnie nie podzielałem Pana poglądów, ocen czy propozycji.

Nie zmienia to jednak faktu, że jest Pan bohaterem naszej polskiej i europejskiej wolności. Bohaterem, któremu winni jesteśmy wdzięczność i szacunek. Dziś, 40 lat po wydarzeniach, które były początkiem końca komunistycznej dyktatury, piszę do Pana, by wyrazić mój najwyższy szacunek i wdzięczność, za dzieło Pańskiego życia, jakim jest wolna i demokratyczna Polska.

Jest Pan także moim bohaterem.

Jan Artymowski, ur. 1978, absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego, Sekretarz Generalny Stronnictwa Demokratycznego
Źródło: Wprost