We wtorek, 15 listopada, TVN opublikował reportaż „Do spółki z PiS. Finansowe plecy”.
Darowizny na ponad 400 tys. zł
Jego tematem jest kwestia finansowania kampanii wiceprezesa PiS Joachima Brudzińskiego, który w 2019 r. kandydował – z powodzeniem – do Parlamentu Europejskiego.
W reportażu podano, że osoby zatrudnione w spółkach Skarbu Państwa i państwowych instytucjach wsparły kampanię Brudzińskiego na łączną kwotę ponad 400 tys. zł. Stanowiło to 83 proc. wszystkich darowizn, które wpłynęły na rzecz kampanii.
„Nerwowość darczyńców i obdarowywanych”
W reportażu zaprezentowano m.in. wywiadu z Brudzińskim, w którym zadawano mu pytania w sprawie finansowania kampanii. Polityk tłumaczył, że wszystko odbywało się zgodnie z literą prawa. W pewnym momencie podziękował za dalszą rozmowę.
– Czy wpłaty były dobrowolne i czy pan rozmawiał z którąś z tych osób [obdarowujących – red.]? – zapytał dziennikarz. – Pan mnie obraża (...) Pan pyta, ale w sposób obrażający mnie. Co pan sugeruje – że ja te osoby przymuszałem, żeby wpłacały na moją kampanię? Na takie głupie pytania nie będę panu odpowiadał. Pozdrawiam serdecznie – odpowiedział europoseł.
„Jedno jest powtarzalne i symptomatyczne we wszystkich materiałach na temat finansowania kampanii PiS przez ludzi z spółek Skarbu Państwa – nerwowość darczyńców i obdarowywanych. A to przecież – jak mówi Joachim Brudziński – o „budowanie silnej demokracji” chodzi” – skomentował na Twitterze dziennikarz TVN Konrad Piasecki.
„Pojawiły się insynuacje i zarzuty o wymuszanie wpłat na fundusz”
Brudziński ustosunkował się do tych zarzutów w komentarzach pod wpisem Piaseckiego. Tłumaczył, że nie ma problemy z odpowiadaniem na „trudne pytania” dziennikarzy, jednak w pewnym momencie podziękował twórcom reportażu za dalszą rozmowę.
Jako powód wskazał insynuowanie „wymuszania wpłat na Fundusz Wyborczy”. Polityk zwrócił uwagę, że dokumenty dotyczące finansowania zarówno jego kampanii, jak i każdego innego kandydata, mają charakter jawny.
„Obdarowanymi politykami są ci którzy przyjmują pieniądze na kampanie pod stołem, w reklamówkach albo tzw. kanapkach. Jeżeli wpłata dokonana jest transparentnie, zgodnie z Kodeksem Wyborczym, to rzeczywiście uważam, ze jest to budowanie silnych i partii które – wbrew temu, co można usłyszeć w pańskiej stacji – są konstytucyjnym organem służącym demokracji” – czytamy we wpisach Brudzińskiego.
„To kłamstwo i manipulacja”
Polityk zarzucił również stacji TVN, że – jego zdaniem – w reportażu doszło do przekłamania. Chodzi o fakt, że pieniądze trafiały na komitet wyborczy, a nie na prywatne konto Brudzińskiego.
„Mój zarzut do do pytań i tez stawianych w tym materiale jest taki, ze pieniądze wpłacane przez darczyńców trafiały bezpośrednio do mnie. To kłamstwo i manipulacja. A budowa silnej partii PiS była i pozostaje celem moich starań. Będę robił nadal wszystko aby skutecznie budować PIS. A zachwyt nad dociekliwością pana kolegów bawi mnie bardzo, gdyż informacja o wypłatach na kampanie PiS i KO, w tym również na moją kampanię, była opisywana już w 2019 przez [tygodnik – red.] Polityka” – uzupełnił Brudziński.
twitterCzytaj też:
„Nieudacznicy, popaprańcy”. Joachim Brudziński nie gryzł się w językCzytaj też:
Arłukowicz skomentował zachowanie swojego syna i odpowiedział Brudzińskiemu. „Wujku!”
