„Gen. Petelicki nie kłaniał się politykom”

„Gen. Petelicki nie kłaniał się politykom”

"Jeżeli komuś coś zarzucał, to robił to niezależnie od przynależności partyjnej danej osoby". fot. Newspix
- Nie kłaniał się politykom, był całkowicie apolityczny. Jeżeli komuś coś zarzucał, to robił to niezależnie od przynależności partyjnej danej osoby - tak gen. Sławomira Petelickiego wspomina płk. Kuba Jałoszyński w rozmowie z Marcinem Pieńkowskim dla "Wprost". - I nie było dla niego ważne to, jaką pozycję taka osoba zajmowała. Często krytyczne słowa kierował w stronę ministrów, premierów, różnych osób - dodaje gen. Adam Rapacki.

Marcin Pieńkowski: Pan gen. Rapacki wspomina o okresie, w którym GROM podlegał MSW. Jednym z ministrów był wtedy Antoni Macierewicz. Zastanawia mnie, jak układała się między nimi współpraca. Mówiło się o chęci wykorzystania jednostki GROM do celów politycznych.

Gen. Adam Rapacki: Chyba nie do końca tak było. Chęci może i były, ale GROM pod dowództwem Sławka nie dałby się wmanewrować w działania przeciwko prezydentowi czy w wewnętrzne konflikty polityczne. Myślę, że takie plotki mogą wynikać z nieprecyzyjnych przekazów historycznych.

Można usłyszeć taką historię: gen. Petelicki zostaje wezwany do MSW, gdzie w fotelu Antoniego Macierewicza miał na niego czekać Piotr Naimski. Miał mu próbować wydać rozkaz mobilizacji jednostki GROM. Generał odmówił, twierdząc, że rozkaz wykona, jeśli dostanie go na piśmie z podpisem ministra. Nie dostał.

A.R.: Niektórzy politycy często chcieliby podejmować decyzje bez ponoszenia za nie odpowiedzialności. Tymczasem jeśli mowa o tych najbardziej ryzykownych decyzjach, to ich podjęcie musi być absolutnie potwierdzone na piśmie. Na pewno z Macierewiczem nigdy nie było Sławkowi po drodze. Sporo złego pan Macierewicz zrobił. Wiele złego z punku widzenia bezpieczeństwa Polski. Sławek to widział – destrukcja w służbach specjalnych, później w służbach wojskowych, działania destabilizujące. W służbach takiej rewolucji się nie powinno robić. Można stopniowo wymieniać kadrę kierowniczą, stopniowo wprowadzać ludzi młodszych, żeby przejmowali władzę, ale nie wolno robić rewolucji.

Generał Petelicki unikał chyba polityki jak ognia?

Płk. Kuba Jaloszyński: Nie kłaniał się politykom, był całkowicie apolityczny. Jeżeli komuś coś zarzucał, to robił to niezależnie od przynależności partyjnej danej osoby.

A.R.: I nie było dla niego ważne to, jaką pozycję taka osoba zajmowała. Często krytyczne słowa kierował w stronę ministrów, premierów, różnych osób. Artykułował myśli w sposób bardzo wyraźny, nie owijał w bawełnę. Pewnie nie wszystkim się to podobało, ale Sławek taki już był. Mówił to, co uważał za właściwe, zgodne z jego wiedzą i poglądami.

Szczególnie uaktywnił się chyba po katastrofie smoleńskiej.

K.J.: Nie wiem, czy można powiedzieć, że akurat wtedy się szczególnie uaktywnił. Był tak samo aktywny cały czas. Katastrofa smoleńska nie jest żadną cezurą dzielącą jego zaangażowanie. Jeżeli Sławek uważał, że powinien recenzować rzeczywistość, to po prostu to robił.

A.R.: Dokładnie. Oceniał tę katastrofę przez pryzmat nieszczęścia, jakie się wydarzyło. Dlatego szukał błędów i czasami krytykował działania ministra Bogdana Klicha. Ale krytykował go nie tylko po, ale i przed katastrofą w Smoleńsku. Atakował osoby z różnych opcji politycznych. Po prostu artykułował swoje poglądy w sposób bardzo wyrazisty.


Pobierz specjalne wydanie „Wprost”: Petelicki. Ostatni strzał.

Źródło: WPROST.pl