Córka Petelickiego o ostatnim spotkaniu z ojcem

Córka Petelickiego o ostatnim spotkaniu z ojcem

Sławomir Petelicki (fot. archiwum rodzinne) 
- Mój ojciec był bardzo barwną, ale i kontrowersyjną postacią. Podczas mojej ostatniej rozmowy z nim pamiętam, że powiedziałam: Tato, ja ciebie kocham. On powiedział: Czuję to, córeczko. Ja ciebie też bardzo kocham - wspomina Dominika Bandurska w rozmowie z Sylwestrem Latkowskim.

To jest twoje ulubione zdjęcie ojca?

Tak.

Ile miał wtedy lat?

Myślę, że około 17.

Dlaczego akurat to zdjęcie?

Podoba mi się na nim jego pewność siebie i zawadiacki uśmiech. Miał wtedy całe życie przed sobą. Wydaje mi się, że tata też je lubił, bo było to jedyne zdjęcie z jego młodości, które było u nas w domu. Poza tym, ma na nim minę, którą rozpoznaję na niektórych swoich fotografiach (wyciąga zdjęcie, na którym jest sfotografowana, gdy miała 14 lat). Lubię zestawiać je z sobą. Potwierdza to łączącą nas więź. Gdy dowiedziałam się o jego śmierci, gorączkowo ich szukałam. Oglądanie ich mnie uspokajało.

Jakim był ojcem?

Nietypowym. Nie uczestniczył w codziennym życiu ani codziennych obowiązkach, zawsze miał swoje wyższe cele i swoje marzenia, które wytrwale realizował. Ale był takim ojcem, który w każdej potrzebie – czy to w sytuacji zagrożenia, czy w awaryjnej – zjawiał się pierwszy.

Opowiesz o scenie z dzieciństwa, którą pamiętasz szczególnie?

Zawsze ją z tatą wspominaliśmy z uśmiechem. Mieszkaliśmy wtedy w Szwecji. Mama musiała wyjechać do Polski na święta i zostaliśmy z tatą sami. Mama oczywiście przygotowała wszystkie smakołyki, żebyśmy te święta przetrwali, tymczasem ja w Wigilię powiedziałam tacie, że marzę o pizzy. Tata na to, że musimy poszukać, ale gdzie tu w taki dzień znaleźć pizzę? Objechaliśmy cały Sztokholm, wchodziliśmy w najróżniejsze zakamarki, żeby znaleźć czynną pizzerię, aż w końcu zrezygnowani wróciliśmy do domu. Wjeżdżając do garażu, zauważyliśmy, że pizzeria jest po drugiej stronie ulicy i że jest czynna. Poszliśmy na tę pizzę i była wyjątkowa.

Twoi rodzice się rozwiedli.

Tak, ale zawsze wiedziałam, że jest gdzieś niedaleko. Zdarzało nam się spierać, były różne trudniejsze momenty, ale to zawsze tata dzwonił pierwszy. Mówił: Masz rację, córeczko, przepraszam. Mieliśmy naprawdę silną więź. Dawał mi to, co w życiu jest najważniejsze: poczucie bezpieczeństwa (oczy się jej szklą, stara się opanować).

Wiesz sam, że był bardzo barwną, ale i kontrowersyjną postacią (milknie).

Podczas mojej ostatniej rozmowy z nim pamiętam, że powiedziałam: Tato, ja ciebie kocham. On powiedział: Czuję to, córeczko. Ja ciebie też bardzo kocham. Cieszę się, że tak wyglądała ta rozmowa.


Cała rozmowa z córką gen. Sławomira Petelickiego w wydaniu specjalnym „Wprost”: Petelicki. Ostatni strzał.

Źródło: Wprost