Japończycy opanowują Bundesligę

Japończycy opanowują Bundesligę

Dodano:   /  Zmieniono: 
W Bundeslidze gra coraz więcej Japończyków, fot. PAP/EPA/PETER STEFFEN
Choć Shinji Kagawa latem zamienił Borussię Dortmund na Manchester United, to wyrobił japońskim piłkarzom markę, która zachęciła niemieckie kluby do pozyskania kilku jego rodaków. Zapewniają też oni zyski marketingowe. W Bundeslidze gra ich więcej niż Polaków.

Japończykom szlaki w Niemczech przecierał Yasuhiko Okudera, który w 1977 roku został zawodnikiem FC Koeln i grał w tym kraju do 1986 roku.

Później zdarzały się pojedyncze transfery, na przykład Shinji Ono do VfL Bochum czy Makoto Hasebe do VfL Wolfsburg, ale dopiero, gdy furorę w Bundeslidze zaczął robić Kagawa, niemieccy trenerzy i menedżerowie zaczęli częściej spoglądać w tamtym kierunku.

Nic dziwnego, bo klubowy kolega Roberta Lewandowskiego, Łukasza Piszczka i Jakuba Błaszczykowskiego przez dwa sezony był jednym z najlepszych ligowców, a Borussia zrobiła na nim świetny interes. Wydała na transfer 350 tys. euro, a na jej konto z kasy Manchesteru Utd wpłynęło 15 mln euro, czyli prawie 43 razy więcej.

- To przykład świetnego interesu, który zapewne długo pozostanie rekordem. Kagawa zrobił wiele dobrego dla japońskich piłkarzy, ale i inni, którzy trafili do Niemiec, nie zawodzą. Jeśli nie są wiodącymi postaciami, to na pewno spełniają ważne role w zespole. I utwierdzają dyrektorów sportowych kolejnych klubów, że warto analizować tamtejszy rynek - powiedział były zawodnik m.in. Borussii Moenchengladbach, VfL Wolfsburg i Energie Cottbus Andrzej Juskowiak.

Jego zdaniem, liczne transfery Japończyków to zjawisko nieprzypadkowe.

- Stanowią one połączenie korzyści sportowych i marketingowych. Na boisku to inny styl gry, żywiołowość, nieszablonowość poczynań, łamania niemieckich przyzwyczajeń i stereotypów. Poza tym to wzrost zainteresowania klubem w Japonii, całej Azji, co przekłada się na kontrakty reklamowe czy choćby zyski ze sprzedaży koszulek - wyjaśnił.

- Kagawa nie znalazł się w składzie reprezentacji na mundial w RPA w 2010 roku, ale w Bundeslidze grał świetnie. Jego przykład pokazał Niemcom, że w Japonii można znaleźć młodych, utalentowanych i - co ważne - stosunkowo tanich piłkarzy. Dlatego z dużą uwagę zaczęli śledzić futbol w naszym kraju oraz znacznie rozszerzyli sieć skautów - ocenił Takehiko Nakamura, generalny dyrektor agencji menedżerskiej Lead Off Sports Marketing.

W 2011 roku do VfB Stuttgart trafił reprezentacyjny napastnik Shinji Okazaki, a Bayer Leverkusen sięgnął po pomocnika Hajime Hosogaiego. Ich śladem podążyli później Yuki Otsu (Borussia Moenchengladbach) i Takashi Usami, który w Bayernie Monachium nie przebił się do składu i latem został wypożyczony do TSG 1899 Hoffenheim.

- To Kagawa sprawił, że wiele klubów niemieckich zaczęło interesować się japońskimi piłkarzami. Jego gra, popularność i sukcesy to przyczyna wielu transferów. Pewnie także mojego - powiedział 20-letni Usami, jeden z pięciu zawodników, którzy wystąpili w drużynie narodowej na igrzyskach w Londynie.

Zdaniem Nakamury, na przykładzie Kagawy Niemcy przekonali się, ile może wnieść do drużyny piłkarz z Azji.

- Kagawa nie jest wysoki i wielu ekspertów było sceptycznych, czy zdoła zaistnieć w Bundeslidze. A on był czołową postacią Borussii i całej ligi. Niemcy doceniają zaangażowanie i profesjonalizm Japończyków, którzy bez słowa podporządkowują się rygorom - dodał.

Japończyków ceni m.in. słynący z twardej ręki trener Felix Magath. - Są zdyscyplinowani na boisku i poza nim, ciężko pracują i potrafią się w pełni podporządkować drużynie. Do tego są świetnie wyszkoleni technicznie i szybcy - ocenił.

Inwazja japońskich piłkarzy na Bundesligę ma także przełożenie na zainteresowanie jej rozgrywkami w Kraju Kwitnącej Wiśni.

- Wiele meczów jest transmitowanych w telewizji i choć, ze względu na różnicę czasu, często późno w nocy, to cieszą się dużym zainteresowaniem kibiców. Wielu dziennikarzy przyjeżdża także do Niemiec, by relacjonować spotkania i pisać o naszych występach oraz życiu z dala od ojczyzny - poinformował Atsuto Uchida z Schalke 04 Gelsenkirchen, który w ciągu dwóch lat w Bundeslidze rozegrał 45 spotkań.

Latem po Japończyków sięgnęły Hannover 96, FC Nuernberg i Eintracht Frankfurt. W kadrach 18 klubów ekstraklasy w sezonie 2012/13 znajduje się ich dziewięciu. Polaków - pięciu.

mp, pap