Po Polska-Anglia. Listkiewicz: nie udało się, spadł deszcz

Po Polska-Anglia. Listkiewicz: nie udało się, spadł deszcz

Dodano:   /  Zmieniono: 
Michał Listkiewicz (fot. Roger Gorączniak/CC/Wikipedia)
- PZPN z ofiary stał się winowajcą, a winny jest właściciel obiektu - przekonuje w rozmowie z TVN24 były prezes PZPN Michał Listkiewicz, który komentuje sprawę przełożenia meczu Polska-Anglia z powodu intensywnych opadów deszczu 16 października.
- To jak z wynajęciem domu weselnego. Nie ja odpowiadam za to, czy nie spadnie mi żyrandol na głowę - twierdzi Listkiewicz tłumacząc, że PZPN w całej sprawie jest ofiarą. Dlatego też, jak przekonuje Listkiewicz, PZPN powinien wystąpić z żądaniami do właściciela obiektu. - Szkoda mi Grzegorza Laty - dodaje.

Listkiewicz twierdzi też, że mecz musiał zostać przełożony nie ze względu na to, że nad Stadionem Narodowym nie zamknięto dachu, ale dlatego, że drenaż trawy był zbyt słaby. - Nie może być tak, że taki mecz odbywa się na murawie, która nie przyjmuje wody. Przed takim meczem, bardzo trudnym do organizacji, trzeba było wspólnie powołać sztab specjalistów od trawy, bezpieczeństwa itd. - twierdzi. - Dlaczego specjalista od utrzymania murawy odszedł z pracy? Bo wymieniono ją na taką, która nie nadaje się do gry. Po meczu z RPA należało wziąć specjalistów i zapytać, co będzie, jak zacznie lać, Chciano to przechytrzyć, mówiąc, że trawa będzie tylko na dwa mecze, że mamy złotą polską jesień i po co zakładać nową, że jakoś przejedziemy, że się uda. Nie udało się, spadł deszcz - dodaje z przekąsem.

TVN24, arb