Irene to już tylko burza

Irene to już tylko burza

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. Reuters/Forum) 
Huragan Irene słabnie, ale wciąż jest groźny. Żywioł nawiedził w weekend znaczną część wschodniego wybrzeża USA, pozbawiając życia 14 osób w stanach Karolina Północna, Wirginia, Floryda oraz Maryland i wstrzymując dopływ energii elektrycznej do ok. 4 mln gospodarstw domowych. Zakłócone zostało życie w ponad 20 stanach.
Według obliczeń agencji AFP, najwięcej ofiar żywiołu odnotowano w stanie Karolina Północna, gdzie śmierć poniosło sześć osób, w tym 15-letnia dziewczyna. W stanie Wirginia zginęły trzy osoby, wśród nich 11-letni chłopiec, którego zabiło padające drzewo. Dwie ofiary śmiertelne stwierdzono w New Jersey, a po jednej w stanach Maryland, Connecticut i na Florydzie.

Siła żywiołu nie była jednak tak znaczna, jak się wcześniej obawiano: huragan miał kategorię 1 w pięciostopniowej skali, a w niedzielę został zdegradowany do rangi burzy tropikalnej. Niektórzy eksperci uważają nawet, że w USA doszło do histerii wywołanej alarmistycznymi zapowiedziami. Prędkość związanych z Irene wiatrów spadła do 95 kilometrów na godzinę. Umownie przyjmuje się, że huraganem jest wiatr o prędkości co najmniej 33 metrów na sekundę, czyli 119 km na godzinę.

Powalone drzewa, brak prądu

Huragan pozbawił prądu elektrycznego około 4,5 miliona osób, najwięcej w Nowym Jorku i okolicy około miliona mieszkańców, w stanie Wirginia - 900 tys., a w stanie Maryland - 600 tys. Wichury wiejące z prędkością do 190 km na godzinę w niektórych regionach powaliły drzewa, które padając przerwały przewody trakcji elektrycznej. Usuwanie przerw w dostawach prądu może potrwać kilka dni - ostrzegają władze stanów i miast. Firmy użyteczności publicznej sprowadziły z zachodnich stanów dodatkowe ekipy do pracy przy naprawie sieci. Obfite opady deszczu wywołały lokalne powodzie. Telewizja pokazuje od soboty obrazy zalanych miast. W niektórych regionach, np. w New Jersey, pojawiły się kłopoty z benzyną, gdyż wielu ludzi tankowało przed huraganem do pełna na wypadek ewentualnych braków w zaopatrzeniu.

W kilkunastu stanach z powodu kataklizmu ogłoszono stan wyjątkowy. Straty w niektórych stanach, np. New Jersey, sięgają kilku miliardów dolarów. Jest to poważny cios w okresie deficytów budżetowych prawie w całym kraju. Stany liczą na pomoc rządu federalnego w usuwaniu zniszczeń.

"Nie jesteśmy w pełni bezpieczni"

Przed huraganem prezydent Barack Obama przerwał urlop i wrócił do Waszyngtonu z kurortu Martha's Vineyard. Sekretarz bezpieczeństwa kraju Janet Napolitano, powiedziała, że "najgorsze minęło", ale ostrzegła, że zagrożenie jeszcze istnieje. - Naszym przesłaniem jest: Nie jesteśmy jeszcze w pełni bezpieczni - powiedziała. Zwróciła się do ludności by nie opuszczała domów, jeśli nie jest to konieczne, aby nie utrudniać pracy ekipom usuwającym zwalone drzewa z dróg. Z podobnymi apelami występują gubernatorzy stanów.

Seniorzy woleli zostać

Jeszcze przed kataklizmem władze w wielu miastach zarządziły ewakuację mieszkańców z terenów położonych nad samym Atlantykiem. Nakaz ewakuacji wydał także burmistrz Nowego Jorku Michael Bloomberg. Wiele osób nie posłuchało jednak tych rozporządzeń. Pojawiły się komentarze, że zagrożenie zostało wyolbrzymione. Pensjonariusze niektórych domów starców odmówili ich opuszczenia twierdząc, że bardziej obawiają się przeprowadzki w nieznane miejsce.

W Nowym Jorku bez apokalipsy

Brak doniesień, by w Nowym Jorku - gdzie urzędowy nakaz ewakuacji objął 370 tys. mieszkańców niżej położonych dzielnic - były jakiekolwiek ofiary w ludziach. Otwartym pozostaje jednak pytanie, czy unieruchomiona w ramach sobotniego alarmu kolej podziemna zdoła wraz z innymi środkami komunikacji publicznej sprostać poniedziałkowemu porannemu szczytowi. Zamknięte były wszystkie trzy nowojorskie porty lotnicze, a teatry na Broadwayu odwołały swe spektakle.

Szkody w NY to poprzewracane ogrodzenia na budowach i ogołocone z drzew liście. - Wzdłuż rzeki Hudson połamało także trochę gałęzi - powiedział agencji dpa nowojorski taksówkarz. Według niego, częściowo zalana została West Side Highway - jedna z nowojorskich arterii.

Na Waszyngton i okolice spadło do 200 milimetrów deszczu, ale stolica uniknęła większych szkód. Zamknięto niektóre mosty, natomiast lotniska funkcjonowały według normalnego rozkładu lotów.

zew, PAP