Przelotne kataklizmy

Przelotne kataklizmy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Pożary lasów w zachodnich stanach USA, powodzie w Indiach, fala upałów w Grecji, a w Yorkshire niespotykanie intensywny grad przypominający śnieżycę - to wszystko zdarzyło się latem tego roku
Naukowcy uważają, że najgorsze dopiero przed nami.
Autorzy raportu World Wildlife Fund za kaprysy pogody winią przede wszystkim ludzi. Twierdzą, że w najbliższym czasie nasilą się zjawiska wywołane przez ciepły prąd El Nińo, a te spowodowane przez oceaniczny prąd La Nińa będą krótsze i intensywniejsze. W wyniku tych zmian zwiększy się liczba deszczów i sztormów, występujących na przemian z krótko-trwałymi suszami.
Emitując ogromną ilość gazów cieplarnianych, bez wątpienia przyspieszyliśmy zmiany pogodowe i pojawienie się zjawisk ekstremalnych. Ale nietypowe zjawiska atmosferyczne należałoby jednak wiązać ze wzmożoną aktywnością Słońca oraz wulkanów - uważa doc. Janina Trepińska z Instytutu Geografii i Gospodarki Przestrzennej Uniwersytetu Jagiellońskiego. Naukowcy ustalili, że promieniowanie słoneczne docierające do powierzchni Ziemi, mierzone w górnej granicy atmosfery, wykazuje wahania. Zmiany te są wynikiem pojawiania się na Słońcu plam i wybuchów, które następują w cyklu mniej więcej jedenastoletnim, związanym z magnetyzmem fotosfery słonecznej. Teraz jesteśmy w ostatnim roku maksimum tego cyklu.
Do zmian klimatycznych przyczyniają się także wybuchy wulkanów. Do atmosfery dostają się wtedy dziesiątki kilometrów sześciennych popiołów, utrudniających oddziaływanie promieniowania słonecznego na Ziemię. Mogą również zmieniać cyrkulację powietrza. Pyły obecne w troposferze stają się jądrami kondensacji pary wodnej. Tworzą się wówczas chmury powodujące obfite opady w miejscach trudnych do przewidzenia. Pyły utrzymują się atmosferze przez wiele lat. Naukowcy podejrzewają, że obecne ekstremalne zjawiska w dużej mierze są konsekwencją wybuchów, które nastąpiły w ostatnich dwudziestu latach. Część pyłów trafia jednak do atmosfery w wyniku działalności człowieka. Dym z płonących szybów na Półwyspie Arabskim w czasie wojny w Zatoce Perskiej doprowadził prawdopodobnie do monsunowych opadów o niespotykanym natężeniu w Chinach wiosną i jesienią następnego roku.
Nie powstrzymamy emisji gazów cieplarnianych tak, aby nie dopuścić do zmiany klimatu w nadchodzącym stuleciu. Jest już po prostu za późno" - ostrzega na łamach "New Scientist" Chris Folland z Brytyjskiego Biura Meteorologicznego w Bracknell. - Gdyby udało się przerwać emisję tych gazów, to i tak będą się one znajdować w atmosferze jeszcze przez dwieście lat - mówi doc. Trepińska. Wiele wskazuje więc na to, że pogoda będzie coraz bardziej kapryśna, a nietypowe zjawiska atmosferyczne będą nas nawiedzać częściej i z większą siłą.

Więcej możesz przeczytać w 42/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.