Były premier o „bombie atomowej” w rękach sędziów. „Mogliby zablokować brewerie wyczynione przez PiS”

Były premier o „bombie atomowej” w rękach sędziów. „Mogliby zablokować brewerie wyczynione przez PiS”

Sędzia, zdjęcie ilustracyjne
Sędzia, zdjęcie ilustracyjneŹródło:Fotolia / fot. Gino Santa Maria
– Sędziowie mają w ręku potencjalnie coś w rodzaju bomby atomowej. Mogliby skutecznie zablokować wszystkie brewerie, wyczynione przez PiS w wymiarze sprawiedliwości – powiedział na antenie RMF FM były premier Włodzimierz Cimoszewicz.

Prowadzący audycję w RMF FM Marcin Zaborski przypomniał zdanie Cimoszewicza, które powiedział w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”. „Jeśli zastrajkuje kilka tysięcy sędziów, to pokażą światu, jak brutalnego ataku dokonano na niezależność sądów i niezawisłość sędziów” – mówił wtedy były premier.

„Bomba atomowa w rękach sędziów”

Na antenie RMF FM Cimoszewicz wyjaśniał, dlaczego do takiego strajku ostatecznie nie doszło. – Po pierwsze to nie są politycy. Oczywiście ci ludzie nie wybierali swojego zawodu po to, żeby się zajmować polityką. Po drugie - to jest często zwykły ludzki oportunizm, wolą nie ryzykować, wolą nie wychylać się, wolą to przeczekać – mówił. – W moim przekonaniu sędziowie mają w ręku potencjalnie coś w rodzaju bomby atomowej, i mogliby skutecznie zablokować te wszystkie brewerie wyczynione przez PiS w wymiarze sprawiedliwości. I taką bronią mógłby być strajk –dodał. Były premier doprecyzował, że miał na myśli nieformalny strajk, ponieważ sędziowie nie mają prawa do prowadzenia strajku.

Kaczyński za Szydło?

Zdaniem Cimoszewicza, Andrzej Duda wetował ustawę o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa dlatego, że pewne nowe uprawnienia przyznawane politykom władzy wykonawczej miały należeć do ministra sprawiedliwości, a prezydent chciałby, żeby należały do niego.

Cimoszewicz ocenił również, że sytuacja, w której Jarosław Kaczyński znalazłby się w fotelu premiera zamiast Beaty Szydło, byłaby zmianą „przywracającą naturalność”. – Ten, kto realnie decyduje, kto jest szefem tego układu politycznego, jest premierem i bierze także na siebie odpowiedzialność – przekonywał.