Na miejsce, w którym 4 kwietnia 2010 roku rozbił się polski rządowy Tupolew, udał się dziennikarz Tomasz Kułakowski. Zwrócił uwagę na kontrowersyjne działania przeprowadzane w tej okolicy. „Brak dostępu, zakaz wejścia, teren prywatny, prace budowlane. Przegonił nas ochroniarz, czekamy na przełożonego” – napisał na Twitterze. Po chwili dopisał, iż w miejscu katastrofy pod Smoleńskiem Rosjanie „budują” gazociąg. „Odpowiedź na usuwanie pomników radzieckich” – stwierdził. Informacja wywołała w Polsce falę komentarzy.
Do sprawy odniósł się m.in. szef polskiego MSZ Witold Waszczykowski. W wypowiedzi dla Polskiej Agencji Prasowej wyraził nadzieję, że prace pod Smoleńskiem toczą się „za wiedzą i zgodą naszej prokuratury”. Tłumaczył, że gdyby prace te radykalnie ingerowały w teren katastrofy, mogłyby w dalszym ciągu utrudniać prowadzenie śledztwa nad przyczynami wypadku z 4 kwietnia 2010 roku. Przypomniał też, że Rosjanie nadal nie zwrócili Polsce wraku Tupolewa i nie współpracują z przedstawicielami naszego kraju przy śledztwie.
Czytaj też:
W miejscu katastrofy smoleńskiej powstaje gazociąg. To odwet za usuwanie radzieckich pomników?