Swoją wstrząsającą groźbę starszy człowiek złożyć miał w piątek 8 grudnia około godziny 11 rano. Działo się to w biurze poselskim PiS w Piotrkowie Trybunalskim. Jak podaje portal Onet.pl, mężczyzna był zwolennikiem tej właśnie partii i obecnego rządu. Utożsamiał się z nim do tego stopnia, że zmianę na stanowisku premiera odbierał jako coś nie do zaakceptowania i w razie nominacji Mateusza Morawieckiego na premiera w zamian za Beatę Szydło, gotów był odebrać sobie życie. Złożenie podobnego oświadczenia potwierdziła policja.
– Faktycznie, w piątek około 11 do biura przy Rynku Trybunalskim wszedł mężczyzna, który powiedział, że ze zmianami w rządzie się nie zgadza i na znak sprzeciwu dokona samospalenia. Po tej deklaracji po prostu wyszedł z biura, nikomu nie groził, nie był agresywny – relacjonowała Ilona Sidorko z piotrkowskiej policji. – Obecnie trwają czynności, przesłuchani zostali świadkowie tego zdarzenia, trwają też poszukiwania mężczyzny. Chcemy ustalić miejsce jego pobytu, by zapobiec ewentualnemu samobójstwu – mówiła policjantka.
Całe zajście skomentowała posłanka PiS Anna Milczanowska, która w Piotrkowie dzieli swoje biuro z szefem MON Antonim Macierewiczem. – Mnie wtedy w Piotrkowie nie było, trwały głosowania w Sejmie ale o całej sprawie natychmiast powiadomił nas pracownik biura, który był świadkiem tego zajścia – przyznała. – Natychmiast zdecydowaliśmy, że trzeba jak najpilniej powiadomić o wszystkim organy ścigania, głównie ze względu na bezpieczeństwo tego człowieka. Może jest chory, może nie panuje nad emocjami... – snuła przypuszczenia. Stwierdziła, że obecny poziom emocji panujących w polskiej polityce jest „naprawdę groźny”.