Amerykanie tworzą wirtualnego tupolewa. „Musieliśmy przylecieć do Polski”

Amerykanie tworzą wirtualnego tupolewa. „Musieliśmy przylecieć do Polski”

Miejsce katastrofy smoleńskiej, szczątki TU-154M
Miejsce katastrofy smoleńskiej, szczątki TU-154M Źródło:Wikipedia / By Serge Serebro, Vitebsk Popular News, CC 3.0
Jak donosi w czwartek „Gazeta Polska Codziennie” amerykańscy naukowcy pracują w 23. Bazie Lotnictwa Taktycznego w Mińsku Mazowieckim nad stworzeniem wirtualnego modelu Tu-154M. Prace będą miały fundamentalny wpływ na ustalenia podkomisji smoleńskiej.

„Gazeta Polska Codziennie” informuje, że prace są prowadzone między innymi wewnątrz bliźniaczego tupolewa nr 102. Uczestniczą w nich eksperci z National Institute for Aviation Research z Uniwersytetu Stanowego Wichita w Kansas. Z informacji „GPC” wynika, że prace trwają od poniedziałku w 23. Bazie Lotnictwa Taktycznego w Mińsku Mazowieckim.

– Nie ma na świecie drugiej instytucji mającej takie możliwości technologiczne i naukowe, jak National Institute for Aviation Research z Wichity – przekonuje prof. Wiesław Binienda z podkomisji smoleńskiej. W pracach bierze udział pięciu pracowników tej placówki, w tym dyrektor Gerardo Olivares. – Nasze badania rozpoczęliśmy pół roku temu, ściśle współpracując z Wojskową Akademią Techniczną. Aby stworzyć model ­Tu-154, dzięki któremu będziemy mogli stwierdzić, jakie siły zadziałały na maszynę w ostatnich sekundach lotu, musieliśmy przylecieć do Polski. Wspiera nas na bieżąco 20-osobowy zespół inżynierów z USA, z którym cały czas wymieniane są dane, obliczenia i pomiary – mówi Olivares.

Wykorzystanie samolotu bliźniaczego

Dziennikarze ustalili, że prace potrwają jeszcze około dwa tygodnie, a efekty ich prac zostaną przekazane podkomisji smoleńskiej. – To specjaliści od tzw. reverse engineering, czyli inżynierii odwrotnej. Polega to na tym, że ponieważ wiele firm lotniczych na świecie nie daje swoich konstrukcyjnych rysunków, do celów badawczych trzeba je wytworzyć od nowa, w tym wypadku wykorzystując samolot bliźniaczy – tłumaczy prof. Binienda. – Znajdujący się w Mińsku Mazowieckim tupolew został więc "wypruty", żeby można było zobaczyć jego konstrukcyjne elementy i zrobić dokładny skan maszyny. Potem "chmura" trójwymiarowych punktów z jego powierzchni zostanie wprowadzona do komputera, aby zbudować model powierzchniowy, tzw. CAD – dodaje.

Źródło: Gazeta Polska