„Komisja Weryfikacyjna raz wzywa mnie osobiście jako świadka, raz jako stronę prezydenta. Prawo mówi jasno: nie można łączyć roli świadka z rolą organu czy strony” – napisała w mediach społecznościowych Hanna Gronkiewicz-Waltz, która 27 marca znów nie stawiła się na posiedzeniu komisji, której przewodniczy Patryk Jaki z PiS. Za pośrednictwem Facebooka prezydent Warszawy przesłała też kilkadziesiąt stron dokumentów i opinii prawnych mówiących o tym, że nie może stanąć stawić się przed tego typu organem. „Zgodnie z art. 12 ustawy jako prezydent udzielam pełnego wsparcia Komisji” – poinformowała.
Posiedzenie na tzw. zasadach ogólnych
Komisja do spraw reprywatyzacji nieruchomości warszawskich, czyli tzw. komisja weryfikacyjna, od początku swojego istnienia stara się o przesłuchanie prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz. Do tego celu dokonano nawet nowelizacji przepisów o komisji, tworząc możliwość zwołania posiedzenia na tzw. zasadach ogólnych. W tego typu postępowaniach nie komisja nie zajmuje się konkretnymi przypadkami reprywatyzowanych nieruchomości, ale osobami, które mogłyby udzielić informacji na temat różnych przypadków reprywatyzacji.
Milczarczyk: Taka rozprawa nie dotyczy niczego
– Nie dość, że działania komisji są niekonstytucyjne, to w dodatku wtorkowa rozprawa nie dotyczy niczego, ponieważ komisja nie zajmuje się żadną sprawą, żadnym adresem – oceniał rzecznik warszawskiego ratusza Bartosz Milczarczyk. Jego zdaniem usilne dążenie do przesłuchania Hanny Gronkiewicz-Waltz ma cel polityczny w postaci zdobycia punktów poparcia dla Patryka Jakiego.
Czytaj też:
Sąd uchylił grzywnę Gronkiewicz-Waltz. Chodzi o niestawienie się przed komisją weryfikacyjną