Zestrzelenie MH17. Holandia i Australia oficjalnie oskarżają Rosję

Zestrzelenie MH17. Holandia i Australia oficjalnie oskarżają Rosję

Fragment wraku boeinga
Fragment wraku boeinga Źródło: Newspix.pl / Soner Kilinc/AA/ABACAPRESS.COM
Władze Holandii i Australii oskarżyły Rosję o przynajmniej częściową odpowiedzialność za zestrzelenie w 2014 roku samolotu malezyjskich linii lotniczych. Nie wykluczają, że sprawa może trafić do międzynarodowego trybunału - podaje Reuters.

W piątek 25 maja ministrowie spraw zewnętrznych Holandii i Australii zarzucili Rosji prawną odpowiedzialność za zestrzelenie w 2014 roku samolotu Malaysia Airlines. Chodzi o lot MH17, który zakończył się na terytorium Ukrainy po rozbiciu samolotu zestrzelonego pociskiem rakietowym BUK. W wyniku katastrofy zginęli wszyscy pasażerowie i członkowie załogi znajdujący się na pokładzie – łącznie 298 osób.

Oświadczenia władz obu krajów pojawiły się dzień po ogłoszeniu wyników niezależnego śledztwa, które wykazało udział rosyjskiego pocisku w tym zdarzeniu. Według holenderskiego ministra Stefa Bloka władze Australii i Holandii „są teraz przekonane, że Rosja ponosi odpowiedzialność” za zestrzelenie samolotu. Z wydanego przez Holandię komunikatu wynika także, że kolejnym „możliwym” krokiem może być poruszenie sprawy na forum międzynarodowego trybunału lub organizacji. Australijska minister spraw zagranicznych Julie Bishop poprosiła o wsparcie światowej społeczności, a najnowsze ustalenia określiła jako „zagrożenie dla międzynarodowego bezpieczeństwa”.

Pocisk rosyjskiej brygady

Według informacji przekazanych przez BBC, śledczy odkryli, że pocisk należał do rosyjskiej brygady stacjonującej w mieście Kursk. Wilbert Paulissen, który jest jednym z członków eksperckiego zespołu zajmującego się katastrofą przekazał, że „wszystkie pojazdy w konwoju przewożącym pocisk były częścią rosyjskich sił zbrojnych”.

We wrześniu 2016 roku Paulissen, który prezentował wyniki ustaleń poinformował, że system BUK, z którego odpalono rakietę wrócił później do Rosji. Dodano, że nawet 100 osób może mieć związek z zestrzeleniem samolotu. Konieczne jest jeszcze ustalenie, na czyj rozkaz została odpalona rakieta.

Kreml odpiera zarzuty

– Powołują się na jakieś pogłoski, jakieś fałszywe dane – powiedział na początku maja 2016 roku rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow odnosząc się do raportu dziennikarskiej grupy Bellingcat, w której pojawiła się teza o możliwych związkach Rosji z zestrzeleniem malezyjskiego boeinga w 2014 roku.

Analitycy Bellingcat przedstawili dokument, z którego wynika, że winę za zestrzelenie nad obwodem donieckim malezyjskiego boeinga MH17 ponosi dowódca jednostki rakietowej Zachodniego Okręgu Wojskowego Aleksiej Zołotow oraz jego zwierzchnicy: minister obrony Siergiej Szojgu i prezydent Rosji Władimir Putin.

Autorzy raportu opierali się wyłącznie na danych ogólnie dostępnych. Rosyjskie Ministerstwo Obrony nie ujawniło żadnej dokumentacji związanej z katastrofą samolotu. Brytyjscy eksperci i dziennikarze twierdzą, żę to 53. brygada rakietowych sił zbrojnych Rosji przetransportowała na Ukrainę wyrzutnię rakiet Buk, która posłużyła do zestrzelenia samolotu. Dodatkowo według przypuszczeń Bellingcat, obsługa wyrzutni także należała do tej brygady.

Na raport Bellingcat zareagował Kreml. – Rosyjskie władze wątpią w wiarygodność dokumentu i jednocześnie apelują, aby opierać się na oficjalnych danych udostępnionych przez rosyjskich ekspertów – stwierdził rzecznik prezydenta Dmitrij Pieskow dodając, że „na temat tragedii pojawiło się wiele danych, z których większość ma charakter spekulacji”. Oznajmił on także, że „pochodzenie i tożsamość tej grupy trzeba jeszcze ustalić".

Czytaj też:
Macierewicz prezentował w USA raport smoleński. Za podróż zapłaciła Kancelaria Sejmu

Źródło: Reuters / Wprost.pl