Poseł PiS stwierdził, że sam pewnie poszedłby oddać głos w referendum, bo jest to obywatelskim obowiązkiem, ale sam pomysł pytania o zmianę konstytucji, gdy nie ma się potrzebnej do tego większości w parlamencie, uznał za „esktrawaganckie”.
Propozycja referendum
Przypomnijmy, że w minionym tygodniu prezydent Andrzej Duda zaprezentował propozycję 10 pytań, które miałyby zostać zadane w trakcie referendum konsultacyjnego. Znalazły się wśród nich kwestie takie jak zagwarantowanie członkostwa w NATO i UE, wieku emerytalnego na poziomie 60 lat dla kobiet i 65 dla mężczyzn czy nienaruszalność 500 plus. Głowa państwa chciałaby, żeby głosowanie odbyło się w dniach 10-11 listopada. Wnioskiem prezydenta we wtorek zajmie się Senat.
Suski o pytaniach prezydenta
Zdaniem szefa gabinetu politycznego premiera, zaproponowany przez Andrzeja Dudę termin przeprowadzenia referendum jest „trochę nieszczęśliwy”. – Jeśli prezydent proponuje termin w w święto stulecia odrodzenia Polski, to wolałbym, żeby ludzie w tym dniu świętowali, niż siedzieli w komisjach i liczyli glosy – stwierdził Suski. Poseł PiS krytycznie wyraził się także o pytaniach, które postuluje głowa państwa. Jego zdaniem odpowiedź na większość z nich jest z góry znana. – Pytać o to, czy chcemy, żeby była ochrona pracy w Polsce, to raczej oczywista oczywistość – ocenił polityk.
Czytaj też:
Kukiz'15 popiera referendum Andrzeja Dudy. „Prezydent wszystkich Polaków”