Przesłuchanie Geralda Birgfellnera przerwane po sześciu godzinach

Przesłuchanie Geralda Birgfellnera przerwane po sześciu godzinach

Prokuratura Okręgowa w Warszawie
Prokuratura Okręgowa w Warszawie Źródło: Newspix.pl / Marek Konrad / Fotonews
Po blisko sześciu godzinach przesłuchanie Geralda Birgfellnera w stołecznej prokuraturze zostało przerwane. Jeden z adwokatów dewelopera - Roman Giertych - przkeazł, że będzie ono kontynuowane jeszcze w tym tygodniu.

Gerald Birgfellner był przesłuchiwany w  Okręgowej w Warszawie. Rozmowy rozpoczęły się w poniedziałek 11 lutego w południe i trwały blisko sześć godzin. Deweloperowi towarzyszyli pełnomocnicy: Roman Giertych i Jacek Dubois. Giertych powiedział w rozmowie z dziennikarzami, że przesłuchanie zostało przerwane z przyczyn technicznych i organizacyjnych. - Jest prowadzone z udziałem tłumacza, co znacznie przedłuża tego typu czynność - podkreślił. Mecenas dodał, że przesłuchanie odbyło się w dobrej atmosferze i będzie kontynuowane jeszcze w tym tygodniu.

Wcześniej mecenas Jacek Dubois mówił mediom, że obawia się nacisków na śledczych. – Do osoby potencjalnie podejrzanej stawiają się osoby z administracji państwowej, które wspólnie przygotowują stanowisko w tej sprawie. Następnie zabiera głos premier, osoba nadrzędna nad ministrem sprawiedliwości, i podejmuje się roli obrońcy prezesa PiS. Mam olbrzymią wątpliwość, czy nie będzie prób nacisku w tej sprawie, żeby zwyciężyła nie prawda materialna, a jakiś interes partyjny – komentował w TOK FM. – Jarosław Kaczyński, gdy zlecał naszemu klientowi sprawę, mówił, że on o wszystkim decyduje, on podejmuje decyzje, co potwierdzały okoliczności. Mój klient przez rok obserwował, że jedyną osobą decyzyjną był Jarosław Kaczyński. Z kontekstu wynikało, że dojdzie do zapłacenia za wykonaną pracę. Jarosław Kaczyński nagle zmienia narrację i mówi: ja o niczym nie decyduję, nie mam z tym nic wspólnego. To jest moment, w którym dochodzi do przestępstwa oszustwa. Dlatego sprawa jest w prokuraturze, a nie w sądzie cywilnym – dodawał mecenas.

Doniesienia „Gazety Wyborczej”

Pod koniec stycznia „Gazeta Wyborcza” opublikowała stenogram rozmowy między Jarosławem Kaczyńskim a austriackim biznesmenem Geraldem Birgfellnerem i dwiema innymi osobami. Dyskusja dotyczyła planów budowy w Warszawie biurowca finansowanego z kredytu ok. 1,3 mld złotych, na co miała zostać wzięta pożyczka w Pekao SA. Za inwestycją stała powiązana z PiS spółka Srebrna, ale plany zostały pokrzyżowane m.in. przez brak zgody władz stolicy i zainteresowanie działaczy miejskich, głównie Jana Śpiewaka.

W czwartek 7 lutego na łamach „Gazety” opublikowano jedną z czterech faktur (wszystkie ma posiadać prokuratura), którą miała wystawić spółka Nuneaton powołana przez Srebrną specjalnie do budowy wieżowca w centrum Warszawy. Dokument został wystawiony 14 czerwca 2018 roku. W sumie z podatkiem VAT Gerald Birgfellner, który kierował Nuneatonem, domaga się od Srebrnej 1,58 mln zł. Zdaniem dziennikarzy istotna jest data wystawienia faktury, ponieważ kluczowe spotkanie ma miejsce 27 czerwca, kiedy to Jarosław Kaczyński przebywa w szpitalu. W rozmowie biorą udział prezes Srebrnej Małgorzata Kujda oraz wiceprezesi Janina Goss i Jacek Cieślikowski. Austriacki deweloper miał usłyszeć, że „nie dostanie ani złotówki, ponieważ jest kłamcą i oszustem”.

Czytaj też:
Jarosław Kaczyński o taśmach opublikowanych przez „GW”: Muszę prostować te wszystkie kłamstwa i sugestie...