Sędziemu Zaradkiewiczowi grozi odpowiedzialność karna? Z SN zniknęły akta sprawy

Sędziemu Zaradkiewiczowi grozi odpowiedzialność karna? Z SN zniknęły akta sprawy

Sędzia Kamil Zaradkiewicz
Sędzia Kamil Zaradkiewicz Źródło: Newspix.pl / MAREK KONRAD
Jak informuje „Dziennik Gazeta Prawna”, z Sadu Najwyższego zniknęły akta w sprawie pytań zadanych 1 lipca przez sędziego Zaradkiewicza. Pytania dotyczą problemu, który, zdaniem gazety, może wywołać prawdziwy „prawny armagedon”. Prawdopodobnie akta bezprawnie trafiły do Trybunału Konstytucyjnego.

1 lipca prof. Kamil Zaradkiewicz, sędzia Sądu Najwyższego wybrany w 2018 roku sformułował pytania prawne mające na celu podważenie dokonanych po 2000 r. powołań sędziów do SN. Jak możemy przeczytać w „Dzienniku Gazecie Prawnej”, „chodzi o to, że zostali oni wyłonieni w konkursach, które zostały przeprowadzone przez poprzednie składy Krajowej Rady Sądownictwa. Tymczasem, jak wskazuje Zaradkiewicz, TK dwa lata temu uznał część przepisów o KRS za niekonstytucyjne”.

Jeśli Trybunał Konstytucyjny przyznałby rację Zaradkiewiczowi to mogłoby dojść do wątpliwości, czy sędziowie zostali wybrani prawidłowo, a co za tym idzie mogłaby zostać podważona legalność wszystkich wydanych przez nich wyroków.

Politycy osiągnęliby cel, którego nie udało im się osiągnąć kilka lat temu poprzez zmiany w prawie. Rękami TK usunęliby niemal cały tzw. stary skład SN. W tym gronie znaleźliby się m.in. I prezes SN – twierdzi w rozmowie z DGP Krystian Markiewicz, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”.

Znikające akta

Akta sprawy pytań zadanych przez sędziego Zaradkiewicza zniknęły z Sądu Najwyższego. Ich zniknięcie potwierdza prezes Izby Cywilnej SN, sędzia Dariusz Zawistowski.

Oficjalnie, jako prezes Izby Cywilnej SN, co się stało z tymi aktami – nie wiem. Opierając się na doniesieniach medialnych, w czwartek skierowałem pismo z żądaniem zwrotu akt do prezesa kierującego Izbą Dyscyplinarną. Nie otrzymałem żadnej odpowiedzi. W piątek wysłałem podobne pismo także do TK. Naszym zdaniem bowiem akta zostały przekazane niezgodnie z prawem – mówi sędzia Zawistowski w rozmowie z DGP.

Według doniesień portalu wpolityce.pl akta spornej sprawy, na mocy decyzji samego Zaradkiewicza z 9 lipca, najpierw trafiły do Izby Dyscyplinarnej, a stamtąd, jak głosi komunikat na stronie SN, zostały przekazane do TK. Zaradkiewicz miał zdecydować się na taki ruch, bo „prezes Izby Cywilnej SN niedostatecznie szybko przekazał do TK sformułowane przez niego pytania prawne”.

Oficjalnie do końca nie wiadomo, kto tak naprawdę podjął konkretne czynności zmierzające do przekazania akt do Trybunały Konstytucyjnego. Taka osoba, za nielegalne wyniesienie dokumentów może odpowiadać karnie.

W grę może wchodzić art. 276 k.k., który mówi o odpowiedzialności za niszczenie lub ukrywanie dokumentu przez osobę, która nie ma prawa rozporządzać nim – twierdzi sędzia Markiewicz. – O przekazaniu akt do innej izby decydować może tylko i wyłącznie I prezes SN lub prezes izby, która według przepisów prawa jest odpowiednia do rozpatrzenia danej sprawy, a nie pojedynczy sędzia – dodaje.

DGP ustalił nieoficjalnie, że jeśli akta nie zostaną zwrócone, władze SN będą rozważać złożenie zawiadomienia do prokuratury.

Czytaj też:
Gersdorf: Żadnej korupcji nie było, więc teraz jesteśmy nazywani postkomunistami

Źródło: Dziennik Gazeta Prawna