Przypomnijmy, że Turcja zaczęła blokować podpisanie planu obrony naszej części Europy przez sojuszników z NATO, domagając się w zamian poparcia dla jej działań w walce z Powszechnymi Jednostkami Obrony (YPG), czyli kurdyjską milicją na terenie Syrii. Turcy chcą, by także inne państwa NATO uznały Kurdów za terrorystów, czemu sprzeciwiają się m.in. USA.
O co chodzi w planie dla Polski? Po tym, jak w 2014 roku Rosja zaanektowała Krym, Polska i państwa bałtyckie zaczęły domagać się opracowania planu militarnego, gwarantującego ochronę ze strony NATO. Dokument musi teraz zostać podpisany przez przedstawicieli wszystkich krajów, co może okazać się problematyczne.
Przed rozpoczęciem szczytu NATO w Londynie Stany Zjednoczone w zdecydowany sposób dają Turcji do zrozumienia, że jej żądania nie zostaną przyjęte. Sekretarz obrony USA Mark Esper ostrzegł Ankarę, że Waszyngton nie uzna YPG za terrorystów tylko dlatego, żeby przełamać impas. Zwrócił też uwagę Turkom, że przed sojuszem jako całością stoją większe wyzwania. – Jedność sojuszu, jego gotowość (do reagowania – red.) oznacza, że skupiasz się na większych kwestiach – większą kwestią jest własnie ta gotowość sojuszu – zaznaczył.
– Przesłanie do Turcji jest takie, że musimy iść naprzód, jeśli chodzi o plany reagowania i nie mogą nas powstrzymać nasze własne partykularne problemy – dodał.
Czytaj też:
Turcja nie obroni Polski w razie ataku Rosji? Ankara stawia warunki NATO