Były poseł PiS krytykuje środowisko partii. „Było mi ciężko. Wewnętrzne postawy mi nie odpowiadały”

Były poseł PiS krytykuje środowisko partii. „Było mi ciężko. Wewnętrzne postawy mi nie odpowiadały”

Wojciech Buczak
Wojciech Buczak Źródło: Newspix.pl / Maciej Goclon / Fotonews
Dziennik „Fakt” zapytał byłych posłów, którzy nie uzyskali reelekcji o to, jak sobie radzą bez polityki. Z Sejmem pożegnali się m.in. Anna Sobecka, Roman Kosecki, czy Jerzy Meysztowicz. Wśród nich jest też były poseł Wojciech Buczak, który przyznaje, że po zakończeniu kadencji „poczuł ulgę”.

Była posłanka Anna Sobecka w Sejmie spędziła 22 lata w trakcie 6 kadencji. W rozmowie z „Faktem” nie kryła rozżalenia, że opuszcza gmach przy ul. Wiejskiej. „Czuję uzależnienie od polityki, ale to chyba nie minie. Jestem w trakcie kończenia kampanii, sprzątam biuro poselskie, opróżniam pokój w hotelu poselskim, zbieram podpisy na „obiegówce”, wciąż jeszcze nie myślę o tym, że to koniec” – przyznała w wywiadzie. –„To dla mnie bardzo trudne po tym długim czasie. Byłam posłanką przez 22 lata! Pewnie da się żyć poza Sejmem, polityką, tak sądzę, nie mam zamiaru umierać” – dodała.

Z kolei były poseł Roman Kosecki zwraca uwagę na syndrom głuchego telefonu. „Telefon milczy. Jest spokój i cisza. Zostali przy mnie prawdziwi przyjaciele” – wyznaje „Faktowi”. – „Czy tęsknię za Sejmem? Piłkarzem się bywa, prezesem się bywa, posłem też się bywa. A człowiekiem się jest. Trzeba żyć i cieszyć się z każdej chwili życia” – dodaje w wywiadzie.

Na milczący telefon zwraca uwagę również były poseł Jerzy Meysztowicz z , jednocześnie zapewniając, że nie martwi się, że już nie jest posłem, bo mógł „wrócić wrócić do spraw trochę zapomnianych”. „Jest zauważalny syndrom głuchego telefonu. Ludzie przestają dzwonić. Wiem, że niektórzy ciężko to przeżywają. Ja nie. Przechodziłem to już wcześniej” – podkreśla w rozmowie z „Faktem. – „Poza tym wciąż jestem w polityce, jestem wiceprzewodniczącym Nowoczesnej, polityki nie odpuszczam, jestem zwierzęciem politycznym” – dodaje.

Z kolei poseł PiS Wojciech Buczek przyznaje wręcz, że po zakończeniu kadencji poczuł ulgę. „Ludziom się wydaje, że bycie posłem to taki słodki miód. Tak nie jest” – podkreśla. „Oprócz różnych uciążliwości związanych z tym, że się nie ma życia prywatnego, dochodzi jeszcze uczestnictwo w różnych nieprzyjemnych sytuacjach w polityce. Ciężko mi było z powodu naszych wewnętrznych postaw w środowisku Prawa i Sprawiedliwości, które zupełnie mi nie odpowiadały. Wyrosłem w środowisku, gdzie obowiązują zasady uczciwości, prawdomówności i solidarności” – stwierdził poseł cytowany przez „Fakt”.

Czytaj też:
Były poseł PiS z zarzutami ws. przywłaszczenia pieniędzy PCK