O psie Odim należącym do posła Konfederacji internauci usłyszeli w styczniu ubiegłego roku. Wtedy polityk został oskarżony o złe traktowanie zwierzęcia, przy którym rzucał hukowe petardy. Były europoseł zapewniał wówczas, że „czworonóg nie bał się wystrzałów”. W tym roku polityk postanowił ponownie odpalić fajerwerki przy swoim psie. – Uczę Odiego, by nie bał się fajerwerków. Uwielbia takie zabawy, jest zachwycony. Najchętniej trzymałby je w pysku – stwierdził poseł.
Tymczasem zoolog prof. Andrzej Elżanowski uważa, że zachowanie polityka to znęcanie się nad zwierzęciem. – To sprawianie mu cierpienia! Poseł pokazał swój prymitywny, brutalny stosunek do zwierząt i za to powinien zostać pociągnięty do odpowiedzialności. Ktoś w tej sprawie powinien złożyć doniesienie do prokuratury – tłumaczył. – Rzucanie materiałów, wybuchowych czy hukowych w stronę psa jest zwykłym sadyzmem. Poseł nie wiedział, jak zareaguje pies. Mogło to się skończyć nie tylko wielkim stresem, a nawet zawałem serca – dodała Magdalena Kucfir z Pogotowia Opiekuńczo-Adopcyjnego „Łapa”.
W ubiegłym roku Konrad Kuźmiński, prezes zarządu Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt złożył w prokuraturze zawiadomienie w sprawie zachowania polityka wobec swojego psa. „Sprawa została umorzona, bowiem zdaniem śledczych rzucanie pod psie łapy petard nie stanowi złośliwego straszenia zwierzęcia” – napisał Kuźmiński na Twitterze.
Opinie obrońców praw zwierząt Korwin-Mikke uważa za bzdury. – Miałem kiedyś wilczura, który nie bał się niczego. Strzelałem mu nawet z pistoletu nad głową – powiedział.
Czytaj też:
Warszawa. Oskalpowane zwłoki psa na przystanku. Trwają poszukiwania sprawcy