Twardoch w swojej poniedziałkowej analizie podkreśla, że orzeczenie TK ws. zakazu aborcji eugenicznej zostało wypracowane i wymuszone przez grupę „najbardziej radykalnych katolickich konserwatystów”, czyli margines społeczeństwa. „Żadnego życia tym nie uratują, to przecież jasne jest również dla nich, ale pokażą ci wszyscy eleganccy prawnicy z Ordo Iuris swoją dominację. Zawładną przestrzenią symboliczną, pokażą, że tu jest Wielka Polska Katolicka” – pisał dalej.
Zdaniem śląskiego pisarza, ostatnie wydarzenia mają pokazać, że Polską nie rządzi wcale PiS, ale „sekciarscy prawnicy”, którzy „klasą ludową brzydzą się tak samo, jak liberalna inteligencja, a którzy snują swoje dystopijne wizje katolickiego, konserwatywnego ładu, ustanawialnego w ich mniemaniu tylko z góry”.
Twardoch: Kaczyński się pomylił albo zaspał
„Rzecz w tym, że się przeliczyli co do swojej siły, a Jarosław Kaczyński albo fundamentalnie się pomylił pozwalając im na majstrowanie przy tym byłym już aborcyjnym „kompromisie”, albo się fundamentalnie pomylił śpiąc do południa i sądząc, że nic specjalnego się nie dzieje. Tak czy inaczej to na nim, jako na człowieku dzierżącym pełnię władzy w Polsce, spoczywa odpowiedzialność za te masowe i w pełni uzasadnione protesty i to do niego pretensje mieć powinni ci katolicy, którym jest teraz przykro, bo ktoś im protestuje na mszy” – podkreślał.
Dlaczego milcząca większość mówi językiem lewicy
Dla Szczepana Twardocha jasne jest, że pomiędzy walczącą polską lewicą i prawicą znajduje się ogromna milcząca większosć, która chce „po prostu żyć” i politycznie budzi się rzadko. „Gdyby ta większość żyła w Polsce rządzonej przez lewicowych szaleńców, w której szaleńcy ci zakazaliby np. wszelkiego kultu religijnego, to przyłączyłaby się ta milcząca większość do protestującej katolickiej prawicy” – ocenia.
„Skoro zaś jednak żyjemy w Polsce, w której przysypiający emerytowany geniusz politycznej taktyki dopuścił do władzy szaleńców prawicowych, to milczącej większości protest ma charakter i język lewicowy, a że prawicowych publicystów od tego boli serduszko, no to trudno, niech piszą na Żoliborz, taką politykę popierali swoim piórem, to mają.
„Co wydarza się jednak na pewno i to od pewnego czasu, to całkowita i błyskawiczna erozja moralnego autorytetu Kościoła Katolickiego, jak i jego upadek jako liczącego się aktora polskiej polityki. Na nic innego nie zasłużyli” – dodaje na marginesie.
Twardoch i czarna wizja przyszłości
Pisarz nie zapomina jednak o szerszym obrazie i zwraca uwagę na nadciągającą wielkimi krokami katastrofę. „Tymczasem przed nami zapewne kolejny lockdown, o wiele straszniejszy niż ten wiosenny, przed nami zapewne kolaps systemu szpitalnego, przed nami katastrofy ekonomiczna i humanitarna. W państwie z mokrego papieru, rządzący którym uznali za stosowne wywołać niepokoje społeczne akurat w takiej chwili, bo niczego innego, niż zarządzać ideologicznym konfliktem nie potrafią” – podsumowuje.
facebookCzytaj też:
Twardoch do PiS: Mam nadzieję, że spotka was za to, tępe s***syny, godziwa odpłata