– Jest grupa posłów PiS, która jest zdeterminowana do utworzenia osobnego koła – mówił na antenie Radia Wnet zawieszony w prawach członka PiS poseł Jan Krzysztof Ardanowski. Podkreślał, że „partia musi się zmienić”. – Jeśli nie będzie rozmów z kierownictwem PiS, to ja nie mam innego wyjścia i też znajdę się w tej grupie. To od PiS-u zależy, czy na następnym posiedzeniu Sejmu będą mieli większość – podkreślał.
Ardanowski chce, by do głosu zostali dopuszczeni także inni posłowie, a nie tylko „kierownictwo” Prawa i Sprawiedliwości. – Przy piątce dla zwierząt nie było żadnych konsultacji. A są ludzie, którzy wiedzą więcej niż doradcy, jakaś młodzieżówka na Nowogrodzkiej – ubolewał. – Jestem przekonany, że Jarosław Kaczyński jest wybitnym strategiem politycznym, ale sytuacja wymaga szerokiego zaangażowania, a nie oczekiwania, żeby jeden człowiek o wszystkim zdecydował. Zamiast trzymać się razem, to jakieś zastraszanie i dyktat – mówił.
Brudziński: Rozbijanie jedności polskiej prawicy nie miałoby nic wspólnego z polityczną roztropnością
To właśnie do tych słów odnosił się w piątek 6 listopada w Sejmie Joachim Brudziński. – Znam posła Ardanowskiego od wielu, wielu lat i wiem, że jest politykiem racjonalnym. Ten apel zacytowany przez pana redaktora niespecjalnie do mnie przemawia, bo wiem, że jedną z naczelnych, że tak powiem, wartości polskiego rolnika, chłopa – mam nadzieję, że pan Ardanowski się nie obrazi, tym bardziej że mówi to wnuk chłopów i rolników – to naczelną zasadą jest racjonalizm i zdrowy rozsądek – zwrócił uwagę Brudziński
– I jestem przekonany, że tego zdrowego rozsądku moim koleżankom i kolegom nie zabraknie, bo wywalanie większości rządowej czy rozbijanie jedności polskiej prawicy w tak skomplikowanej sytuacji, w jakiej jesteśmy, nie miałoby nic wspólnego z polityczną roztropnością – dokończył swoją myśl.
Czytaj też:
Zjednoczona Prawica straci większość w Sejmie? Ardanowski stawia diagnozę