Dziennikarz „GW” Tomasz Kwaśniewski pytał Borysa Budkę o pomysły na walkę z PiS, wewnętrzne konflikty po stronie opozycyjnych partii, czy wizję Polski, jaką partia zamierza przedstawić przed wyborami. Jedno ze spostrzeżeń Budki dotyczyło także ruchu Wspólna Polska Rafała Trzaskowskiego.
Przypomnijmy, że po wysokim poparciu w ubiegłorocznych wyborach prezydenckich, Rafał Trzaskowski ogłosił powstanie ruchu Wspólna Polska. Projekt zdaje się być jednak w nieco martwym punkcie, choć sam Trzaskowski jest wciąż jedną z głównych twarzy Platformy i coraz częściej udziela się podczas partyjnych działań. Jak zauważył Budka, Trzaskowski ma jednak głównie inne obowiązki na głowie, czyli zarządzanie Warszawą, której jest prezydentem.
Po co więc zapowiedź wielkiego ruchu? – dopytywał dziennikarz. – To było pod wpływem emocji. Rzuciliśmy hasło i potem trzeba się tłumaczyć. Taki jest kalendarz wyborczy, że wybory mamy dopiero za trzy lata. Nie da się utrzymać aktywności kampanijnej przez tak długi okres. Ludzie oczekują sprawczości i ciągle nas pytają: „Dlaczego PiS jeszcze rządzi?!”. „Czemu wy nic nie robicie?!" – odpowiedział Budka.
Borys Budka: Sorry, nie jestem rewolucjonistą
– Rafał był o włos od zwycięstwa i potem taki wielki zjazd, prawda? I oczekiwania, że dziesięć milionów nagle coś z PiS-em zrobi. Ale to jest realna polityka. Miałem zebrać te dziesięć milionów i co z nimi zrobić? [...] To armię mam przejąć?! Zrobić zamach stanu?! Bo innej alternatywy nie ma. Pierwszą możliwością sprawdzenia się będą wybory prezydenta Rzeszowa. Tam będziemy gryźć trawę – dodał.
– Sorry, ale nie jestem rewolucjonistą. Wygramy wybory przy urnach – podsumował.
Borys Budka: Hołownia nie ma trzeciej wizji państwa
Szef PO stwierdził także, że „Hołownia nie wnosi nic odkrywczego i nie ma trzeciej wizji państwa”. Zdaniem Budki w Polsce dominują dwie główne wizje państwa, w których po jednej stronie jest ta, którą prezentuje PiS, a po drugiej ta, którą prezentuje opozycja.
– PiS mówi o państwie narodowym centralistycznie planowanym, z rozbudowaną nomenklaturą. A opozycja jest dokładnie po przeciwnej stronie. Oczywiście między nami też są różnice, ale w sumie niewielkie. Partia Razem, która jest na tej umownej lewej flance, chciałaby na przykład wysokich podatków dla osób najzamożniejszych. Oni w ogóle, jeśli chodzi o gospodarkę, są dość zbliżeni do PiS-u. Ale mają wielki szacunek dla wolności, niezależności, również wymiaru sprawiedliwości, absolutnie wspólne z nami spojrzenie na obecność w UE. Tak więc to nie jest tak, że Hołownia nagle jakąś trzecią drogę proponuje – stwierdził.
Nie zabrakło jednak złośliwości w kierunku lidera Polski 2050. – Hołownia mówi to, co ludzie chcą usłyszeć. Przecież pan nie znajdzie żadnej szczegółowej treści w jego wypowiedziach. „Ale porozmawiajmy”. „Niech obywatele zadecydują”. I dlatego jest taki fajny, bo każdy myśli: „Kurczę, on mówi w zasadzie to, co ja” – ocenił.
Budka zauważył jednak, że i jemu nie brakuje wad. – Czasem brakuje mi decyzyjności. I to jest właśnie ta wada, na którą współpracownicy zwracają mi uwagę: „Słuchaj, musisz jednak czasem podjąć decyzję, a nie się ciągle radzić, konsultować”. I tak właśnie zrobiłem w przypadku aborcji. Wiele osób do mnie dzwoniło, mówiło: „A po co się tym zajmować?”. „Lepiej się nie deklarować”. Uciąłem, mówiąc: „Nie, musimy być wyraziści, jest takie oczekiwanie, koniec kręcenia” – wspominał.
Czytaj też:
KO z Hołownią, Lewica z PSL? Co musiałoby się stać, żeby anty-PiS pokonał Kaczyńskiego