Rzymkowski: Nie ma takiego pojęcia, jak prawa zwierząt. Mówiąc w ten sposób, szkodzimy im

Rzymkowski: Nie ma takiego pojęcia, jak prawa zwierząt. Mówiąc w ten sposób, szkodzimy im

Tomasz Rzymkowski
Tomasz RzymkowskiŹródło:Newspix.pl / Grzegorz Krzyzewski / Fotonews
Wiceminister edukacji Tomasz Rzymkowski w kilku ostatnich wywiadach powtórzył swój pogląd, iż nie ma czegoś takiego jak prawa zwierząt. Na antenie TVP1 rozwinął swoją myśl i stwierdził, że samo wprowadzanie takiego pojęcia do dyskusji jest szkodliwe.

Wszystko zaczęło się od odkrycia, że w podręczniku dla klas trzecich szkoły podstawowej wspomniano o przypadkach łamania praw zwierząt. Wydawnictwo wydawnictwo MAC Edukacja w książce „Ja i moja szkoła na nowo” jako tego typu działania wymieniło m.in. występy w cyrku, hodowlę dla futer czy sprzedaż żywych ryb. Rzymkowski przyznał, że informacja o tych treściach nie tylko go zaskoczyła, ale i zbulwersowała. W rozmowie z „Naszym Dziennikiem” podkreślał, że w naukach prawnych nie ma pojęcia „praw zwierząt”.

Rzymkowski: Pojęcie „prawa zwierząt” nie istnieje

– Według nauki, prawo jest przypisane Bogu i ludziom. Jest prawo Boskie, które nazywane jest także naturalnym, i to wynikające z systemów wartości, którymi żyje dane społeczeństwo. Z nich również wynikają pewne obowiązki, które człowieka ma względem zwierząt. Jak choćby to, że rolnik, który zajmuje się hodowlą, nie może zwierząt głodzić czy dręczyć. Ale zwierzę nigdy nie może być podmiotem praw. Pojęcie „prawa zwierząt” nie istnieje – mówił Rzymkowski.

Rzymkowski o odpowiedzialności człowieka za zwierzęta

W środę 7 kwietnia na antenie Radia Maryja Rzymkowski kontynuował ten wątek. – Podręczniki szkolne powinny zawierać elementy mówiące o zachowaniu dobrostanu zwierząt, o trosce młodego człowieka wobec zwierząt domowych, ale również wobec dzikich zwierząt. Powinny być przedstawione przykłady łamania prawa przez człowieka, bo to człowiek odpowiada za zwierzęta, a nie zwierzęta same za siebie. Natomiast w przywołanym podręczniku doszło do relatywizacji – przekonywał polityk. – Nie ma takiego pojęcia jak prawa zwierząt, ponieważ zwierzęta nie mają zdolności do czynności prawnych – dodawał.

Prawa zwierząt szkodzą ich dobrostanowi?

Z kolei w czwartek 8 kwietnia były poseł ruchu Kukiz'15 stwierdził, że przy mówieniu o prawach zwierząt „zapomina się o człowieku”. – Zwierzęta nie maja podmiotowości prawnej, nie mają zdolności do czynności prawnych. Człowiek jest czynnikiem, który dręczy zwierzęta, niewłaściwie się nimi opiekuje – przypomniał. – Mówienie o prawach zwierząt i eliminacji człowieka jest falsyfikacją rzeczywistości. To szkodzi zwierzętom i ich dobrostanowi – podkreślał.

– Jako prawnik zostałem zapytany o to, co sądzę o pojęciu praw zwierząt. Zgodnie z najlepszą wiedzą stwierdziłem, że w polskim porządku prawnym nie ma takiego pojęcia – rozwijał swoją myśl. – Paradoks polega na tym, że z racji o troskę o zwierzęta, mówię o podmiotowej roli człowieka. To człowieka ma obowiązki wobec zwierząt. Wszystkie ustawy nakładają na człowieka obowiązki wobec zwierząt. O tym trzeba mówić – dodawał. Stwierdził, że wpajanie młodzieży „lewicowej idei praw zwierząt” to „równanie człowieka ze zwierzęciem”.

W obronie swojego wiceministra stanął już szef resortu edukacji, Przemysław Czarnek.

Czytaj też:
Czarzasty do Rzymkowskiego: Jest Pan głupkiem

Źródło: TVP / Nasz Dziennik, Radio Maryja