Incydent podczas lotu prezydenta Andrzeja Dudy. WP ujawnia niepokojący raport

Incydent podczas lotu prezydenta Andrzeja Dudy. WP ujawnia niepokojący raport

Andrzej Duda
Andrzej Duda Źródło:Newspix.pl / Damina Burzykowski
W najnowszym artykule Szymona Jadczaka (WP) czytamy, że podczas ubiegłorocznej kampanii prezydenckiej doszło do poważnego incydentu w powietrzu. Podczas jednego z lotów prezydenta Andrzeja Dudy złamano szereg procedur i w niebezpieczny sposób sprowadzono maszynę na ziemię. Wnioski te zostały zawarte w raporcie, do którego dotarł dziennikarz.

Zdarzenie, o którym pisze Jadczak, rozegrało się 1 czerwca 2020 roku, czyli w trakcie kampanii prezydenckiej. Urzędujący miał tego dnia zaplanowanych kilka lotów. Najpierw z Warszawy do Szczecina, później ze Szczecina do Lublina, a na koniec z powrotem do stolicy. Podczas lotu do Lublina doszło jednak do incydentu, który spowodował chaos w kabinie i naraził załogę i przewożone osoby na niebezpieczeństwo – wynika z ustaleń dziennikarza.

Wnioski na temat incydentu zostały zawarte w raporcie, do którego wgląd miał Jadczak. Z raportu płyną następujące wnioski: piloci złamali procedury bezpieczeństwa, doprowadzając do gwałtownego zniżania samolotu, lecąc za szybko, a także niewłaściwie ustawiając moc silnika i moment wypuszczenia klap. Oprócz tego, mimo niespełnienia wymogów, samolot i tak wylądował, a piloci wyznaczeni do lotu z VIP-em na pokładzie nie mieli stosownego doświadczenia i zostali skompletowani w pośpiechu.

Szczegóły lotu ze Szczecina do Lublina

WP podaje, że problemy zaczęły się wtedy, gdy załoga została poinformowana, że musi zmienić kierunek lądowania. Piloci byli przygotowani, że lądują od strony północno-wschodniej, jednak wieża kontrolna podała, że konieczne jest lądowanie od południowego zachodu. To kompletnie zmieniło optykę i spowodowało szereg komplikacji w kokpicie.

Z raportu wynika, że zaskoczeni taką informacją piloci, wybrali jedną z trudniejszych metod lądowania i bez przygotowania i podzielenia zadań, rozpoczęli manewr. By wylądować, piloci postanowili gwałtownie zmniejszyć wysokość maszyny, wtedy rozdzwoniły się systemy bezpieczeństwa. Sygnał „ABNORMAL SINKRATE” ostrzegał, że samolot zbyt szybko leci w kierunku ziemi. W trakcie manewru piloci decydują się na kolejną zmianę w sposobie lądowania (visual, czyli w oparciu o to, co widzą za oknem) i wyłączają autopilota.

W tym miejscu sprawa znacząco się komplikuje, bo samolot znalazł się za blisko pasa, a wszystkie procedury nie zostały jeszcze spełnione i nie było na nie czasu. Wśród wymienionych błędów jest choćby zbyt późne ustawianie klap samolotu – zaczęto je wypuszczać dopiero na wysokości 297 stóp (90 metrów), co zdaniem cytowanego przez portal eksperta, jest bardzo niebezpiecznym działaniem. Jak dodaje ekspert, w takiej sytuacji istniała realna groźba, że samolot, podchodząc do lądowania, będzie miał taką prędkość, że zamiast wylądować, przeleci przez pas.

Na szczęście, incydent zakończył się szczęśliwie i nikomu nic się nie stało. Piloci mieli jednak świadomość uchybień, gdyż jeszcze tego samego dnia załoga złożyła raporty, przyznając się do błędów. WP podaje, że w trakcie postępowania okazało się dodatkowo, że przewożąca prezydenta ekipa nie miała doświadczenia w lotach specjalnych z VIP-ami. Załogę skompletowano w pośpiechu, na dwa dni przed feralnym lotem.

Czytaj też:
„WP” o „tuszowaniu incydentu z udziałem prezydenta”. Rządzący: Bajki, odgrzewany kotlet

Źródło: Wirtualna Polska