Na Wprost.pl opisywaliśmy piątkowe wydarzenia z Sejmu, gdy nagle wicemarszałek Włodzimierz Czarzasty przerwał obrady i zaczął pouczać polityków z Prawa i Sprawiedliwości. Poruszenie wywołało dziecko zabrane przez jedną z posłanek PiS, na sali wokół niej zgromadziło się kilka osób (co widać na zdjęciach sejmowych reporterów). Czarzasty zapewniał, że nie ma nic przeciwko dzieciom, ale ciągłe rozmowy polityków utrudniały wystąpienie posłowi Prawa i Sprawiedliwości Grzegorzowi Matusiakowi.
– Mnie też nie przeszkadzają, po prostu przeszkadzają prowadzić obrady. Cieszymy się, że jest bardzo fajne niemowlę, bardzo gratulujemy, ale jakbyśmy obejrzeli niemowlę poza salą sejmową, będzie tak samo piękne – powiedział Czarzasty.
Wydawało się, że historia skończyła się w momencie, gdy posłanka Katarzyna Sójka razem z niemowlęciem opuściła salę. Tak się jednak nie stało, ponieważ doszło do „dogrywki” między posłanką a Czarzastym.
Sejm. Czarzasty poprosił o spokój na sali, posłanka: Proszę nie kluczyć, minimum honoru
Choć Czarzasty miał zastrzeżenia bardziej do zachowania posłów i posłanek z PiS, to Katarzyna Sójka na Twitterze zarzuciła wicemarszałkowi, że ten w zasadzie wyprosił ją z sali.
„Dziękuję panie marszałku Włodzimierzu Czarzasty za przypomnienie nam kobietom, które odważamy się przyjść z dzieckiem do pracy, gdzie jest nasze miejsce” – napisała posłanka Sójka.
Czarzasty odpowiedział na te słowa, stwierdził: „Szanowna pani. Nie chodziło o dziecko tylko o to, że staliście państwo w 30 osób i głośno rozmawialiście podczas obrad Sejmu. Nie było słychać posła, który referował jakiś problem. Zwróciłem też uwagę osobom z części rządowej, bo też robili rwetes. A dziecko super”.
Pomimo tych wyjaśnień Sójka skwitowała: „Panie marszałku – uwagę skierował pan na dziecko – proszę nie kluczyć – minimum honoru. Pozdrawiam serdecznie”.