Zakończyło się spotkanie klubu PiS. Kaczyński zaapelował o mobilizację

Zakończyło się spotkanie klubu PiS. Kaczyński zaapelował o mobilizację

Ławy posłów i posłanek PiS w Sejmie
Ławy posłów i posłanek PiS w Sejmie Źródło:Newspix.pl / Damian Burzykowski
Zakończyło się nadzwyczajne posiedzenie klubu PiS. O czym rozmawiali politycy partii rządzącej? Rzeczpospolita ujawnia, co Jarosław Kaczyński powiedział posłom swojej partii.

Z informacji „Rzeczpospolitej” wynika, że  miał w trakcie spotkania klubu PiS zaapelował do polityków o mobilizację w trakcie głosowań w Sejmie. – Prezes podkreślał, że nie może być tak, że z niezbyt ważnych powodów politycy opuszczają ważne głosowania – stwierdził jeden z rozmówców dziennika. Inny polityk partii rządzącej dodał, że prezes PiS miał przekonywać polityków, że PiS utrzymuje obecnie nieznaczną większość, która jest potrzebna do przyjmowania w ciągu najbliższych dwóch lat kolejnych ważnych ustaw.

Kaczyński o sprawie Mejzy

Posłowie rozmawiali także o sprawie Łukasza Mejzy. Przed rozpoczęciem spotkania Ryszard Terlecki podkreślał, że będzie to wątek poboczny. – Cała sprawa będzie wyjaśniona i będą wyciągnięte wnioski, żadnego oportunizmu tu nie będzie – powiedział Jarosław Kaczyński dziennikarzom. Marek Ast wskazywał, że temat wiceministra sport Łukasza Mejzy nie był omawiany. – Ta sprawa jest znana i wiadomo, że jest to kwestia do wyjaśnienia i ona będzie wyjaśniana, ale dzisiaj o tym mowy nie było – przekonywał.

Prezes PiS komentował zamieszanie wokół wiceministra sportu także przed rozpoczęciem rozmów z posłami. Na uwagę, że niektórzy twierdzą, że wicepremier się stał jego zakładnikiem polityk odparł, że nie jest niczyim zakładnikiem i w tych warunkach nie będzie prowadził rozmowy.

Na kolejne pytania dziennikarzy, czy nie wstrząsnęły nim relacje rodzin, które miały być namawiane na niesprawdzoną terapię medyczną przez dawną firmę Łukasza Mejzy, wicepremier nie udzielił odpowiedzi.

Łukasz Mejza na celowniku

W minionych dniach Wirtualna Polska opisywała szereg działań Mejzy sprzed okresu objęcia przez niego mandatu posła. Jak wynika z ustaleń dziennikarzy, firma obecnego wiceministra sportu miała oferować rodzicom ciężko chorych dzieci terapie. Problem w tym, że owe terapie nie miały żadnego uzasadnienia medycznego.

Sam Mejza odcina się od oskarżeń i przekonuje, że jego firma nie wystawiła z tego tytułu żadnej faktury. Jak mówi, „nie zarobił na tym ani złotówki”. Poinformował również o wejściu na drogę sądową z redakcją, która opisała jego rzekome działania kryminalne.

Czytaj też:
W PE powstanie nowa prawicowa frakcja? „Orban i Kaczyński są skazani na scenariusze defensywne”

Źródło: Rzeczpospolita